02/2014
Szlakiem muszli
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
GRZEGORZ KACZOR :: 27.02.2014 21:07
Widziane ze szczytu
Równo pół roku temu o tej właśnie porze, na stokach Monte de Gozo, mając przed sobą w oddali majaczące wieże katedry w Santiago, na kolanie, na przypadkowej kartce, spisywałem myśli i refleksje z trasy. Jeśli ktoś myśli że dotyczyły tylko i wyłącznie ostatnich dwóch tygodni to jest w głębokim błędzie. Cofałem się nimi daleko w przeszłość. Do tego co było nieuniknione... do tego na co miałem wpływ... do tego do czego tęskniłem...
Magia miejsca, przebyte kilometry i świadomość drogi która dobiega końca... Tylko chwila aczkolwiek tak bardzo na co dzień potrzebna. Chwila zatrzymania się. Ktoś kiedyś powiedział że gdy stoisz to tak na prawdę się cofasz. Czy podczas biegu przystajemy z myślą aby zakończyć bieg czy wręcz odwrotnie - aby nabrać potrzebnych sił i z większą mocą przeć do przodu?
Przeszłość to nie jedyne co wtedy staje nam przed oczami. To przede wszystkim przyszłość. Tak, czasy mamy niepewne i większość z nas na pytanie "Co dalej?" odpowiada ze zrezygnowaniem "Będzie co ma być" albo "Jakoś to będzie". Boimy się spełniać to do czego zostaliśmy powołani w życiu. Boimy się nawet te myśli dopuszczać do siebie. Zabiegani, wiecznie zmęczeni nie umiemy poukładać teraźniejszości, pogodzić z przeszłością a co dopiero planować przyszłości.
Każdy w swoim życiu potrzebuje swojego Monte de Gozo na którego szczycie popatrzy w swą przyszłość. Ważne aby mieć nad nią kontrolę. Wiedzieć po co tu jestem, co chcę jeszcze zrobić... Zapyta ktoś "Skąd mam wiedzieć w którą stronę iść? Gdzie mapa? Gdzie szlak?". Moja odpowiedź jest prosta... Gdy widzisz cel swojej podróży, mapa nie jest Ci potrzebna... po prostu idziesz w jego kierunku bez względu na wszystko.
Więcej na:
www.szlakiemmuszli.blogspot.com