02/2012
Camino moje Życie
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Mariusz z Ostrołęki :: 27.02.2012 10:21
"Prawda nie istnieje, jest tylko punkt widzenia"
Pozwolę sobie po raz kolejny zdominować wpis postacią Oskara, pomijając stricte wątek Camino.
Zaznaczam, iż nie znam osobiści Oskara ani nikogo tu z forum. Widzę tylko tu kolejne wpisy różnych osób, i po tym wyrabiam sobie jakieś zdanie o osobie (zapewne większość z nas tak czyni).
Głoszenie tytułowego hasła przez osobę po studiach prawniczych budzi mój głęboki niepokój. Zawsze wydawało mi się, iż prawnik powinien doszukiwać się PRAWDY w każdym postępowaniu sądowym. Bez tego nie byłoby sprawiedliwego wyroku. Ale skoro nie istnieje „prawda” obiektywna, tylko punkt widzenia, to strzeżmy się przed takimi prawnikami!
Zresztą na co dzień mamy do czynienia z takimi „sędziami”, którzy wydają wyroki zgodne jedynie z własnym punktem widzenia.
Wyobraźmy sobie, most i dwóch obserwatorów. Jeden jest przed mostem, drugi pod mostem. Po tym moście idzie człowiek. Ten z dołu widzi, że człowiek ów skacze do wody. Myśli: „samobójca”. Ten sprzed mostu widzi jak człowiek uskakuje przed samochodem. Myśli: „próba zabójstwa”. A tak naprawdę człowiek potknął się o własne nogi, schodząc z drogi przed samochodem. Był to po prostu nieszczęśliwy wypadek.
A zatem, cóż to jest prawda? Jest to zgodność pewnych faktów z rzeczywistością. I żaden punkt widzenia, jak zresztą widzieliśmy, może nie pokrywać się z rzeczywistością.
Wielu filozofów pisało całe traktaty na temat „prawdy”. Było już to od czasów antycznych, a w zasadzie od początków istnienia świata. Stąd słynna scena Jezusa, przed Piłatem, wyznawcą pewnego nurtu filozoficznego ówczesnej epoki (J 18, 37-38):
„Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy».”
Jak widzimy Piłat nie oczekiwał odpowiedzi, dla niego PRAWDA nie istniała, tylko jego punkt widzenia. I zapewne wg niego Jezus mógł uchodzić jedynie za mędrca, jakich było wielu w tamtych czasach.
Tytułowe stwierdzenie, można odczytać za prowokację. Ale przyczynia się ona jedynie do lepszego zrozumienia własnych motywacji i usystematyzowania własnych przekonań.
Ponadto z każdego fałszu można dojść do prawdy. Odwrotnie nigdy. *
*- Jest to pewien skrót myślowy oparty na matrycy implikacji. Zainteresowanych odsyłam do podstawowego kursu z logiki klasycznej.
Pax Christi!
Komentarze (1): Pokaż/ukryj komentarze »
- Cienias. :: 20.09.2012 22:10 nie wiem co znaczy slowo poczytane przez P M - autora . Widze ,ze jednak ni nadstawil drugiego policzka.Odnosnie w/w sformulowan;-mysle ,ze -to fakty tworza rzeczywistosc ---czyli raczejprzedstawienie faktow ,zgodnie ze stanem faktycznym.--Jesli moge z calym szacunkiem cos zaproponowac ,-to troche wyrozumialosci , dla ludzkich , moze i ulomnych postaw ,--troche powsciagliwosci ,bo niesmiem Panu proponowac nawet odrobiny pokory.a Pax--jak najbardziej ....
Mariusz z Ostrołęki :: 24.02.2012 11:58
To mnie "zastrzeliłeś" Oskarze :)
Spodziewałem się, iż jesteś „młodym wykształconym z wielkich miast”, a Ty już tyle lat w zawodzie …. (tu jednak zakończę tą osobową dygresję i postaram się odpowiedzieć na komentarz)
Cieszę się, iż w końcu sprecyzowałeś „zbrodnie” Św. Inkwizycji, za które chyba przepraszał JP II. Bo poprzedni Twój wpis dość luźno traktował to zagadnienie. Wątpliwości, co do wartości dowodowej zeznań podczas tych procesów, mogą być zasadne. Lecz tak samo zasadne mogą być wątpliwości dowodowe zeznań np. „procesów norymberskich”. Ponadto w czasach inkwizycji tortury były często stosowane przy zwykłych procesach karnych. (cóż, takie czasy).
Co do "motywacji religijnych". Postaram się wyjaśnić to pojęcie, choć sprawa może nie być taka prosta. Jak wiesz zapewne, jeszcze ze studiów, MY na co dzień porozumiewamy się językiem otwartym, niesformalizowanym, bez trwałych reguł, przy zmieniających się aksjomatach. Stąd porozumiewanie się w takim języku napotyka na ciągłe kłopoty w rozumieniu pewnych treści.
Żeby się dobrze zrozumieć powinniśmy każde pojęcie występujące w naszym rozumowaniu zdefiniować i najlepiej sformalizować, aby wykluczyć niejasności. Gdy to zrobimy możemy już starać się prowadzić dyskusję. Takie rozwiązanie napotyka jednak na kolejne trudności, bo cokolwiek wypowiadając, musimy to definiować. A to z kolei utrudnia porozumienie. Dlatego sami godzimy się podświadomie używać słów „wytrychów”. np. „prawda”, „ miłość”, „dobro”, „piękno”, „sprawiedliwość”, „religijność”, „holokaust” itp.
To samo się tyczy omawianego pojęcia. Zadajesz pytanie w formie niesformalizowanej, a oczekujesz odpowiedzi sformalizowanej. Czyli można powiedzieć, iż mieszasz języki.
Dla mnie natomiast, motywacja religijna, to stan gotowości istoty rozumnej do podjęcia określonego działania, w tym przypadku działania, którego podstawą jest dawanie świadectwa mojej wiary. (na potrzeby tego bloga stworzyłem właśnie taką definicję).
Co to jest "istota camino"? Tu właśnie świadomie użyłem „wytrychu”, gdyż kłopotliwym byłoby dokładne tłumaczenie tego pojęcia. Lecz spróbuję zrobić to jasno i prosto.
Istota danego pojęcia, to warunek niezbędny do istnienia danego przedmiotu. Bez tej istoty, dany przedmiot, by nie istniał. To są jakby atrybuty tego przedmiotu czy zjawiska, np. istotą człowieczeństwa jest rozum. Istota o kształcie humanoidalnym, nie posiadająca rozumu nie będzie nazwana człowiekiem (tu może się rozpocząć dyskusja, co to jest rozum :)).
A zatem ISTOTĄ CAMINO jest pielgrzymowanie (wędrowanie w zadumie). Nawet samo dotarcie do grobu Świętego Jakuba (nawiedzenie) nie jest zasadnicze dla Camino. Tu droga zmienia człowieka.
Bez wędrówki nie byłoby Camino. (może stąd te ostatnie "przymuszone" 100 km)
Ten, kto np. uprawia treking na szlaku, nie powinien zakłócać spokoju pielgrzymom.
Pax Christi!
Komentarze (1): Pokaż/ukryj komentarze »
- Teb :: 05.11.2012 23:46 Oskarze z Krakowa 2012-40=1972 W 1976 byłeś już prawnikiem. A właśnie wtedy torturami, \"ścieżkami zdrowia\" wymuszano zeznania na robotnikach Radomia i Ursusa. W 1981 moi koledzy studenci złapani na plakatowaniu doświadczyli tortur w postaci zamykania szuflady z ich genitaliami w środku. Po co cofać się o kilkaset lat? Wystarczy 40, 30... Ty zapewne byłeś wziętym prawnikiem spijającym śmietankę systemu. A o grzechach średniowiecznej inkwizycji nauczono Cię na WUML (dla młodszych - był to Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu). Na marginesie - choć inkwizycję wrzuca się do jednego worka - warto zwrócić uwagę na różnicę między działaniami inkwizycji katolickiej i protestanckiej, która była znacznie bardziej krwiożercza http://www.trinitarians.info/ateizm/art_363_Inkwizycja.htm
Mariusz z Ostrołęki :: 22.02.2012 09:27
Motywacja: religijna, kulturalna, turystyczna czy sportowa? Która prawdziwa?
Tytuł dzisiejszego wpisu zasięgnąłem z drugiego forum.
Jak już niektórzy zauważyli mój wczorajszy wpis dotyczył dyskusji toczącej się tu na forum związanej z „atrybutami pielgrzyma”.
Wielu nowych gości tego i drugiego forum zauważa z niepokojem, że zamiast konkretnych odpowiedzi na dany temat, pojawiają się różne wpisy pośrednio związane z tematyką tytułu.
Zapewne dzieje się tak, iż oprócz osób, które szukają praktycznych wskazówek typu: Jak? Którędy? Za ile? Spora rzesza ludzi zastanawia się PO CO? Z JAKICH POWODÓW? Jest to chyba nierozerwalne z istotą człowieczeństwa, żeby próbować sobie odpowiedzieć na te ostatnie pytania.
Dziwi mnie trochę to, iż niektórzy są zdegustowani pytaniami praktycznymi, np. ZA ILE? Nie każdy przecież może z dziecinną ufnością rzucić się w nieznane, bez przeliczenia przybliżonych kosztów. I właśnie taką rolę spełnia przede wszystkim to forum i drugie bliźniacze.
Tu chciałbym zrobić małą dygresję, do stwierdzenia czy są potrzebne dwa fora? Czy nie lepiej zrobić jedno SUPER forum. Gdyby jedno z tych for było niepotrzebne, to zapewne przestało by istnieć. Idea jednego forum była już poruszana w AD 2010, ale spaliła na panewce. Zarejestrowało się kilka osób (łącznie ze mną) i nie było większego zainteresowania. Stąd mój wniosek, iż nie ma potrzeby na siłę jednoczyć ludzi. Bo kojarzy się to z euro-kołchozem. Niech każdy ma wolność przeglądania tego co chce. Ja przeglądam oba fora i nie jest to dla mnie kłopotliwe. Piszę częściej tu, gdyż właśnie tu otrzymałem niezbędne i pierwsze informacje, co zrobić, aby wyruszyć na CAMINO.
Wracając jednak do tytułu, autor podaje w wątpliwość, iż niektórzy idą TAM z motywacji religijnej. Świetną odpowiedzią mogą być „statystyki”, które umieścił tu na forum Artur oraz Peter Alex. Wyraźnie widać tam, iż z powodów religijnych nie idzie 100 % ludzi. A zatem trafnym może być wniosek, że nikt nikogo nie zmusza do podania powodów wyłącznie religijnych, by móc nocować w schroniskach.
Co do Świętej Inkwizycji, to autor czerpie wiedzę chyba od Umberto Eco. I chyba nie wie, iż Św. Inkwizycja istnieje do dziś, pod nazwą Kongregacji Nauki Wiary.
I była sądem, który uregulował wiele spraw, np. nikogo nie można było skazać bez procesu, co często było praktykowane przed czasami Świętego Oficjum. I wbrew obiegowym opiniom nie pochłonęła tak wiele ofiar.
W tym miejscu pragnę jeszcze raz podkreślić, iż motywacje religijne, jakkolwiek rozumiane są dominujące, co wcale nikomu nie przeszkadza uprawiać TAM trekingu z poszanowaniem oczywiście istoty CAMINO.
Pax Christi!
Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »
- Oskar z Krakowa :: 23.02.2012 21:45 Oczywiście pisałem o Świętej Inkwizycji Hiszpańskiej i jej zbrodniach. Co do procesu, to mam wątpliwości co do wartości dowodowej wymuszanych zeznań (przyznania winy), a co za tym idzie wartości całego procesu. Co do \"motywcji religijnych\" to stwierdzić muszę, że pojęcie to jest tak samo pojemne jak nieokreślone. Zapewne zbrodnie Św. Inkwizycji były popełniane głównie z pobudek religijnych, ale też celem procesów było przejęcie majątku skazanych. Motywy religijne spowodowały też Noc Św. Bartłomieja i leżały u podstaw wojen religijnych które toczą sie na świecie do dnia dzisiejszego. Zatem pytanie czym jest motywacja religijna jest nadal zasadne. Niestety osoby które zabrały głos w tej dyskusji próbowały zagadać temat. Kusi mnie by spytac Cię co to jest \"istota camino\". Uważam że wędrowanie z figurą świętego czy tylko muszelka niczym albo niewiele się różnią. Może wędrówka z figurą jest bardziej widowiskowa, na pokaz. Muszelkę noszą wszyscy, tych z figurą jest niewielu, a to gwarantuje im, że zostaną zauważeni. Oczywiście statystyki kościelne będą wskazywać motywację religijną ale bez zdefiniowania tego pojęcia statystyki te nie będą wiarygodne. ps. Pracę magisterska napisałem 40 lat temu na Wydziale Prawa UJ
- Teb :: 05.11.2012 23:31 Cóż... 40 lat temu pewne służby decydowały, kto miał prawo dostać się na wydział prawa. A tym bardziej - kto mógł skończyć. Dodatkowe czynniki decydowały o prawie do aplikacji.
Mariusz z Ostrołęki :: 21.02.2012 11:53
"Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym?
"Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem ma wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Beliarem lub wierzącego z niewiernym? Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg:
Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich,
i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.
Przeto wyjdźcie spośród nich
i odłączcie się od nich, mówi Pan,
i nie tykajcie tego, co nieczyste,
a Ja was przyjmę
i będę wam Ojcem,
a wy będziecie moimi synami i córkami -
mówi Pan wszechmogący."
(2 Kor 6, 14-18)
To tytułem źle pojętego ekumenizmu i ekspansji innowierców.
Biblię przede wszystkim trzeba czytać.
Cytat poniższy:
„Pismo Święte jest księgą niezwykle skomplikowaną i trudną do zrozumienia - myślę, że co do cego wszyscy się zgadzamy. Ale czasy, gdy dla całego ogółu była narzucona jedna, niezmienna i święta interpretacja dawno już minęły”
to kłamstwo, a w najlepszym razie źle pojęta otwartość.
Podchodząc tak do Pisma, to boisz się wziąć Je do ręki. A z drugiej strony zakładasz KAŻDĄ interpretację, tylko aby nie była „narzucona”. Jest to smutne.
Jeśli jesteś Katolikiem, to nie możesz dowolnie interpretować Pisma Świętego, bo doprowadziłoby to do herezji. Jest wielu chrześcijan, którzy pobłądzili na drogach swojego życia, przez chęć interpretowania Pisma wg własnego widzimisię.
Włączyłam się do dyskusji, bo podobną prowadziłem jakiś czas temu ze Staszkiem (aż dziw, iż się jeszcze nie odezwał:) - oczywiście pozdrowienia dla niego).
Przypomnę tylko, iż temat dyskusji dotyczył „atrybutów pielgrzyma”. I autorowi chodziło jedynie o zewnętrzne oznaki pielgrzymowania.
Zawsze jednak znajdą się osoby, które sprowadzą rozmowę w inną stronę. I próbują wręcz ośmieszać zewnętrzne oznaki wiary, takie jak KRZYŻ.
To jak pielgrzymujemy, czy wędrujemy (powiedzieli by inni) jest naprawdę osobistą sprawą. Jest to wysoce niestosowne, aby naigrawać się się z czyjeś religijności. Tym bardziej, iż nasza Konstytucja nam to gwarantuje (to dla tych co szanują prawo państwowe):
Art. 53.2.Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie. Wolność religii obejmuje także posiadanie świątyń i innych miejsc kultu w zależności od potrzeb ludzi wierzących oraz prawo osób do korzystania z pomocy religijnej tam, gdzie się znajdują.
Czy jak ktoś idzie z bambusowym Krzyżem, to łamie jakieś reguły pielgrzymowania?
A kto te reguły ustalił? Czy przypadkiem nie sami pielgrzymi? Zatem oni sami mogą je zmienić i nikt nie może tego zabraniać.
Wiele zewnętrznych atrybutów pielgrzyma było zapewne jedynie użytecznych w drodze. Dopiero później stały się „atrybutami pielgrzyma” np. muszla tykwa czy kij. Obecnie każdy może używać innych przedmiotów np. kijki, które dla mnie są wygodniejsze niż kostur.
Jedyne co warto podkreślić, to to, że CAMINO wyrosło na tradycji KATOLICKIEJ (niektórzy niech sobie odczytają jako POWSZECHNEJ – Chrześcijańskiej). I o tym niech wszyscy innowiercy pamiętają i uszanują, bo nikt im nie zabrania wędrówki. Może niektórzy się nawrócą.
Pax Christi!
Mariusz z Ostrołęki :: 01.02.2012 12:44
Wracam niekiedy pamięcią.....
Wracam niekiedy pamięcią do 30 czerwca AD 2009, do czasu mojego dotarcia do Santiago de Compostela. Do poranka, kiedy stanąłem na placu przed Katedrą. Jest to o tyle łatwe, gdyż w pracy mam na ścianie zdjęcie z tego dnia. Staram sobie przypomnieć o czym wtedy myślałem.
Czy czułem jakąś satysfakcję?
Nie jest mi łatwo na to odpowiedzieć, ponieważ pamiętam tylko jedno, iż czułem się jak w bajce. Ale nie byłem zafascynowany, tylko trudno mi było uwierzyć, że jestem TAM właśnie. Zadawałem sobie pytanie, czy to właśnie JA tam stoję? ….
Drugą rzeczą, jaką pamiętam, to to, że nie towarzyszyły mi żadne wyolbrzymione emocje. Żadnej łezki, żadnego uśmiechu. Po prostu stałem....
i zastanawiałem się, co będę TAM robił przez dwa dni.
Koniec marszu, oznaczał dla mnie wtedy koniec DROGI. Drogi, która miała coś zmienić. Czy coś zmieniło się wtedy w moim życiu? Sądziłem, iż niewiele. Teraz wiem, że sporo.
Stojąc przed Katedrą żałowałem w duchu, że muszę tu się zatrzymać. Pukałem się w czoło, iż mogłem rozsądniej wyliczyć trasę. Wtedy miałbym czas na dojście na KONIEC ŚWIATA, a tak muszę wracać na samolot. Ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. Mogłem się w końcu zatrzymać.....
Nie należę do typu turystów zachwycających się każdym zabytkiem spotkanym po drodze. Upajam się bardziej pięknem krajobrazu, stroniąc od tłumów, dlatego nie byłem zachwycony pobytem w mieście tak turystycznym jakim jest SDC.
Po prostu męczyłem się oczekując na powrót. Miałem nawet chęć dojechania autobusem nad ocean, lecz to wydało mi się czystą turystyką. Przecież tam kiedyś dojdę.... myślałem. Wtedy nie sądziłem, że za rok będę w Chinach wspominając z łezką CAMINO.
Nie czułem wtedy żadnej satysfakcji z dojścia do SDC. Dopiero po powrocie, opowiadając innym o mojej pielgrzymce czułem radość z tego faktu, choć w gruncie rzeczy nie zrobiłem nic wielkiego, po prostu odbyłem pielgrzymkę do grobu Św. Jakuba.