08/2018
Grzesiek i Jacek: Szczecin -- Santiago
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Grzegorz Szkibiel :: 29.08.2018 20:26
1 sierpnia 2018: Nova Eventis -- Merseburg
Jak już wspomniałem, odległości od domu robią się coraz to większe i nie możemy sobie pozwolić na kolejne jednodniówki. Zresztą, dojazd zajął nam ponad 4 godziny: samochodem do Berlina, stąd ekspresem do Bitterfeld, potem lokalnym pociagiem do Lipska i, w końcu, autobusem do centrum handlowego Nova Eventis. Przejechaliśmy Brandenburgię i Saksonię by dojechać do Saksonii-Anhalt. Zaczynamy marsz dokładnie tam, dokąd dotarliśmy trzeciego czerwca. Na początku przemierzamy bezkresne parkingi, potem już zwykła droga: ścieżka przez krzaki, chodnik przy szosie i miejscowość Koetschlitz.
Od samego początku we znaki daje się bardzo ostre słońce. Mamy jeszcze dużo sił i raźno idziemy naprzód. W następnej miejscowości wchodzimy na Via Regię. W oddali majaczy nam dwójka ludzi z plecakami - wygladają na pielgrzymów. Wychodzi na to, że są to pierwsi pielgrzymi, jakich spotykamy na szlaku. Nie goniliśmy ich, a nawet w miejscowości Zweimen, usiedliśmy w cieniu nad jeziorkiem.
Idziemy teraz długo w pełnym słońcu, chociaż na skraju lasu łapiemy trochę cienia. Dochodzimy do jeziora powyrobiskowego i tu doganiamy dwójkę pielgrzymów. Dowiadujemy się, że także idą do Merseburga i że spotkali kogoś z Polski, co idzie jednym ciągiem do Santiago. Od jeziora wieje przyjemny wiatr a woda zachęca do kąpieli. Napisy jednak zniechęcają.
Droga wiedzie w pełnym słońcu i chcielibyśmy odpocząć nieco, ale, jak widać, cienia nie ma. W końcu znajdujemy drzewo i choć podłoże kłuje, to i tak rozkładamy się. Chwilę później znajduemy ławkę, ale w pełnym słońcu. Mijamy ją bez żalu. Kilka kilometrów dalej jest wiata, której nie przepuszczamy. Zostało nam niewiele do przejścia. Jeszcze kawałek przez pola i dochodzimy do szosy, którą wkraczamy do Merseburga.
Schronisko jest w zasadzie na początku miasteczka. Odbieramy klucz w piekarni (zgodnie z instrukcją z przewodnika) i idziemy na miejsce. Spalnia jest na chórze nieczynnego kościoła. Okazuje się, że jest to dosyć częste zjawisko na Via Regia.
Po zrzuceniu butów podróżnych, skarpet, umyciu się (nie ma prysznica) i małej przepierce idziemy na miasto. Zwiedziliśmy katedrę -- paszport pielgrzyma okazał się dobrą przepustką -- nie tylko tu wejście było biletowane, ale dla pielgrzymów cena wynosi 0. A, i jeszcze pieczątkę stawiają. W katedrze znajdują się jedne z największych organów w Niemczech. Kiedy je fotografowałem komórką, dowiedziałem się, że pprzyjemność ta kosztuje 4 euro. Zacząłem tłumaczyć, że to tylko snap i że zaraz mi to zniknie. W końcu ochroniarz machnął ręką.