Camino de Santiago

Grzesiek i Jacek: Szczecin -- Santiago

03/2024
Grzesiek i Jacek: Szczecin -- Santiago

Grzegorz Szkibiel :: 29.03.2024 12:38
24 lipca 2023: Petit Rouset -- Coutures

Etap 76. Idziemy na południe, przez co do południka 0 zbliżamy się bardzo powoli. Dzisiaj go jeszcze nie przekroczymy. Jest pochmurnie i mozna powiedzieć, że deszcz wisi. Już kilka razy mieliśmy takie poranki i jakoś to się rozchodziło -- Jakub zadziałał...

Zobaczymy, jak będzie dzisiaj. Póki co, idzie się bardzo dobrze: chłodno i po równym. Jest ciemno, szosa jest ruchliwa, jak to normalnie o tej porze, czyli trochę po szóstej. Przechodzimy na mniejszą szosę i przechodzimy przez wioskę z dużą liczbą takich różnych kukieł.

W dalszym ciągu deszcz tylko wisi. Jest już godzina dziewiąta, a jest dosyć ciemno, mimo tego, że idziemy przez bezkresne pola.

Gdzieś w tych polach, przechodzimy koło kępki drzew. Trzeba się wspiąć na skarpę. Są tu ruiny, a w zasadzie zarys fundamentów kościoła, który tu kiedyś był. 

Dochodzimy do takiej dużej stodoły z dachem wysuniętym na zewnątrz. Tu zaczyna padać. Siedzimy przez jakiś czas pod tym dachem, ale w końcu decydujemy się iść w deszczu -- tak łatwo nie przestanie padać.

Deszcz pada z różnym natężeniem i jak zwykle, raczej nie chce się nic robić w strugach wody. Idziemy najpierw szosą, a potem dróżką asfaltową. Ktoś do nas krzyczy, że idziemy po privee. Faktycznie, skręcamy w jakąś dróżkę wzdłuż sadu. Dróżka zanika, ale w końcu wychodzimy w uliczki jakiegoś osiedla. Chwilę później kończy się deszcz.

Deszcze jeszcze widać gdzieś tam nad polami, które dalej są bezkresne, ale robi się coraz bardziej sucho i chmury ustępują miejsca słońcu, które jak zwykle, wzmocnione wilgocią, pali ostro.

Idziemy żwawym krokiem pod górę do Monsegur. Tu mamy koniec etapu. Kamping co prawda jest za miastem, ale nie jest to przecież problem. Robimy zakupy i objuczeni schodzimy do kampingu. Czeka nas tu niespodzianka: ZAMKNIĘTE. Jeszcze sprawdzamy, czy jest woda, to przecież możemy jakoś przezimować, ale nie ma. Wracamy do miasteczka i próbujemy hoteli. Niestety, w jedynym, który udaje się znaleźć nie ma miejsc. Google pokazuje jeszcze kilka miejsc, ale tam autentycznie nic nie ma, oprócz zamkniętych bram, czy drzwi. W końcu udaje się coś znaleźć na booking.com. Mamy extra 6 km.

Idziemy szosą, przez rzekę. Jest dosyć duży ruch, ale im dalej, tym mniejszy. I tak się doczołgujemy do Coutures.

Gospodyni jest zadowolona, że ktoś przyszedł.


Dodaj komentarz »