05/2024
Grzesiek i Jacek: Szczecin -- Santiago
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Grzegorz Szkibiel :: 26.05.2024 10:41
29 lipca 2023: Les 9 Fontaines -- Mont De Marsant
I tak doszliśmy do końca podróży w tym roku. Zaczynamy po ciemku ostatni, osiemdziesiąty pierwszy etap. W sumie przeszliśmy 2340 km. Ale jeszcze jest poranek i dość ciemno. Żadnych fontann nie widać. Zresztą, ogólnie niewiele widać...
Drepczemy po lesie. Jest raczej duszno i przede wszystkim ciemno. Droga robi się kamienista, potem wychodzimy na szosę i tak idziemy przez dłuższy czas. Kościół w Bosons jest jeszcze zamknięty. Rozdzielamy się, bo jeden z nas zapomniał czapki...
Idziemy szosami, generalnie osobno. Oczywiście, wysyłamy sobie zdjęcia i krótkie wiadomości przez WhatsUp'a. Rozwiązanie problemu z czapką było, jak zwykle prozaiczne -- leżała sobie w plecaku -- ale kilka kilometrów więcej jest zaliczonych. Spotykamy się koło tego kościoła z kolumienkami.
Już razem idziemy do następnej miejscowości. Przekraczamy autostradę i rzekę i po przejściu takiego wzgórza schodzimy do Bougue. Tutaj kościół został zamieniony na mairie.
Idziemy pod górę i tak na szczycie wchodzimy na nasyp kolejowy przerobiony na ścieżkę pieszo -- rowerową. Bardzo dużo ludzi z tego korzysta. Często jadą z dziećmi w jedną stronę, a potem wracają robiąc w sumie podwójny tłok. Nasypem dochodzimy do Mont-de-Marsan.
Wkraczamy w uliczki i zmierzamy prosto do Turist Info. Chodzi jak zwykle o pieczątki. Przy okazji można kupić butelkę lokalnego wina. Jest to ostatni etap, więc długo tego nie będziemy nosić.
Wracamy w uliczki. Idziemy coś zjeść -- najlepiej do Creperie -- znajdujemy jedną. Potem już uliczkami na dworzec. Tuż przed dworcem podziwiamy arenę do walki z bykami. Dworzec jest na górze. Czekamy trochę na pociąg i wracamy:
Koleją do Bordeaux, Flixbusem do Paryża, tu kolejką miejską na dworzec Paris Nord, dalej już szybkimi kolejami: do Karksruhe, potem do Berlina, a potem w stronę Stralsundu. Gdzieś tam się przesiadamy na bumelzug do Pasewalku, a stąd już naszą Fabią do domu.
Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »
- Anna :: 19.06.2024 22:23 Wróciłam na Wasz blog I nie mogę wprost uwierzyć, że nadal wędrujecie. My byliśmy w Santiago w lipcu 2018 roku. Oczywiście samochodem, ale zostawiliśmy tez sobie pewną część , maleńką , do pielgrzymowania. Minęła pandemia, Ariadna skończyła studia i już drugi rok pracuje a Wy nadal wędrujecie. Niesamowite wyzwanie i wytrwałość godna podziwu. Ile jeszcze etapów prze Wami? Kiedy wyruszacie w tym roku? Postaram się częściej Wam towarzyszyć. życzę dużo sił i osiągnięcia celu. Pozdrawiam.
- Grzesiek :: 20.06.2024 14:36 No cóż, uparliśmy się przejść i drepczemy. Koniec w końcu się pojawił, ale jeszcze nie w tym roku. Mieliśmy dwa lata przerwy przez ten cały covid. Gdyby nie to, to pewnie byśmy doszli... Pozdrawiam, Buen Camino!
Grzegorz Szkibiel :: 03.05.2024 11:03
28 lipca 2023: Domaine du Billon -- Les 9 Fontaines
Etap osiemdziesiąty. Miało być krótko, spokojnie i przyjemnie, a było jak zwykle.
Póki co jest chłodno i rześko. Idziemy żwawo i podziwiamy wschód słońca. Drogi leśne są szerokie, długie i proste. Wchodzimy na nasyp kolejowy i zaraz potem na szosę. Wyprzedza nas sporo samochodów -- rolnicy śpieszą do pracy.
Wstaliśmy pierwsi, ale nasi współlokatorzy są szybsi. Wyprzedzają nas na pierwszym postoju. Potem my ich mijamy, a później idą jakoś tak samo jak my, czasem przed, a czasem za nami. Mijamy miejscowość z łądnym kościołem z charakterystyczną dzwonnicą na ścianie przedniej.
Drogi zmieniają się dość szybko. Asfalt przechodzi w mocno piaszczystą drogę leśną. Potem mamy znów asfalt, aż wejdziemy na nasyp kolejowy. A tu znowu piasek lub kamienie. Spotykamy kolejnego pielgrzyma, Belga tym razem. Akurat sobie odpoczywa. Pustynno stepowy krajobraz towarzyszy nam przez jakiś czas.
Przechodzimy przez jakiś taki obszar po-przemysłowy: betonowe drogi oraz place, na które wdziera się roślinność. Jakieś porzucone garaże lub magazyny i chwilę później już mamy ulice Roquefort. Mieliśmy tu nocować, ale podejmujemy nie do końca zgodną decyzję, by przejść jeszcze dodatkowe 10 km. Podobno jutro ma być mniej...
Korzystając z gościnnej restauracji, zamawiamy pizzę i saładkę. Po zjedzeniu idziemy uliczkami i przesmykami Roquefort. Zahaczamy jeszcze o Carefoura i "mkniemy" prosto do mety.
Idziemy, mkniemy -- ha, ha, różnymi drogami. Najpierw długo asfaltem. Z nudów liczę słupy, których za dużo tu nie ma, ale liczę po kilka razy. Potem schodzimy w różniste drogi leśne. Raz miałem wrażenie, że wchodzimy komuś do domu. Droga prowadziła przez obejście obok jakichś zardzewiałych maszyn i samochodów. Ciekawe, w tych stronach kolekcjonuje się stare samochody. W którymś z mijanych gospodarstw widziałem chyba ze cztery pokolenia Renaulta.
Dalej mamy las, kamienie lub trawę i w końcu dochodzimy do dużego domostwa. To jest właśnie 9 Fontann. Na razie obsługujemy się sami. Gospodarze zawitają później zapytać, czy wszystko w porządku.