07/2012
"Wyzwania nas rozwijają" - moje Camino
Nowsze wpisy » |
Witold Kaczmarzyk :: 02.07.2012 23:49
Przygotowania
Mam dwa miesiące, żeby wszystko kupić i przygotować się fizycznie na taki wysiłek. Poszukałem w internecie co muszę wziąć na pielgrzymkę od butów przez odzież po sztućce. Wszyscy radzą, że należy mieć najlepiej bagaż, który waży 10% wagi ciała. Sam ważę 64kg, więc pomyślałem, że 6,4 kg bagażu to na pewno nie wezmę – będzie więcej.
Sprzęt kupiłem, nad kondycją popracowałem, a raczej tylko przypomniałem organizmowi „jak to się robi”. Wcześniej trenowałem bieganie, a teraz dla siebie jeżdźę na rowerze szosowym – kolarstwo szosowe to moja pasja.
Tak minął maj i czerwiec. Drugiego lipca pakowanie, a trzeciego wyjazd.
Trzeci lipca godzina 10:06 – pociąg do Wrocławia z Ostrowa Wlkp. - moje Camino się zaczyna już w rodzinnym mieście. Jak pamiętam z jednej książki: „ każda podróż zaczyna się od progu”. Mój próg został przekroczony, a co za nim mnie spotkało przeczytacie dalej...
Witold Kaczmarzyk :: 02.07.2012 23:48
Rozwój ziarenka
Powiedziałem rodzicom o tym pomyśle. Oczywiście nie byli delikatnie mówiąc entuzjastycznie nastawieni, ale traktowali to raczej jako mój kolejny wybryk, z którego nic nie będzie. Tym razem powiedziałem sobie „nie” i obiecałem, że muszę dojść do Santiago.
W międzyczasie ten chłopak z Tych, który miał jechać ze mną so Santiago autostopem zmienił plany i musiałem szukać chętnych na nowo. Na forach o Camino znalazłem kilka osób, do których wysłałem zapytanie czy nie szukają współtowarzyszy podróży. Odpisała mi jedna dziewczyna z Warszawy, która już miała kogoś do pary, ale spyta się swojego towarzysza czy na trzeciego nie mógłbym iść z nimi.
Ten współtowarzysz owej dziewczyny (Marleny) miał na imię Krystian i zgodził się na moje towarzystwo. Dowiedziałem się, że idzie z nimi także 50-letni Australijczyk. To już dawał niezłą mieszankę naszej nowopowstałej paczki. Minął kwiecień, a tu trzeba było podjąć ostateczną decyzję na „tak” lub „nie”. Podczas weekendu majowego powiedziałem Camino - „tak” - kupiłem bilet lotniczy do Paryża i kolejowy na TGV. Ufff....no jeszcze nie do końca. Trzeba jeszcze powiedzieć rodzicom. Oboje byli zdziwieni, ale już nic nie mogli zrobić klamka zapadła – jadę albo raczej idę.
Teraz należy przejść do konkretów – ekwipunek i kondycja fizyczna.
Witold Kaczmarzyk :: 02.07.2012 23:48
Dlaczego Camino?
No właśnie, dlaczego? Żeby odpowiedzieć na to pytanie muszę się cofnąć do marca 2012 roku.
W marcu 2012 roku rozstałem się z dziewczyną, z którą byłem półtora roku razem. Dziewczyną, która odmieniła moje życie na zawsze i której zawsze będę wdzięczny za to, ale to już inna histora. Jednakże było to doświadczenie, które wpłynęło pośrednio na moją decyzję o Camino. Ta dziewczyna wyjechała na studia do Hiszpanii. Hiszpania zawsze mi się podobała pod każdym względem. Język, kultura no i klimat. Jednak jej wyjazd na studia zmienił mój sposób patrzenia na ten kraj. Mówiłem: „Hiszpania tak, ale tylko turystycznie”. A wiedziałem, że moja dziewczyna miała plany zostać na stałe. Rozstaliśmy się przez Skype'a – mówię wam jest to fatalne uczucie tak kończyć półtoraroczny związek przez internet. Ale cóż szanuję jej decyzję. Mówiłem, że Hiszpania wzięła mi moją ukochaną dziewczynę. Hiszpania, którą bardzo lubiłem stała się krajem, którym pogardzałem.
Jak to mówią czas leczy rany, ale nie jest tak do końca. Mnie mogła tylko uleczyć ręka Boga. Zawsze w sercu miałem pragnienie podróżowania. Pojawił się pomysł, żeby wystartować w Autostop Race (wyścig autostopem do wybranego wcześniej przez organizatorów miasta w Europie z Wrocławia). Musiałem tylko znaleźć kogoś do pary (startuje się tylko w dwuosobowych zespołach). Szukając w internecie chętnych na wyścig do Rzymu (w 2012) natknąłem się na chłopaka z Tych, który w opisie swojej osoby wpisał, że do Rzymu już jechał, a jego celem w tym roku jest podróż autostopem na Camino de Santiago. To właśnie wtedy piewrszy raz usłyszałem o Camino (a raczej przeczytałem). Zacząłem go wypytywać co to jest Camino. Pamiętam jak mi napisał, że trzeba przejść prawie 800 km pieszo. Pomyślałem co za wariat, ale „coś” mnie ciągło do tego tematu. Pomyślałem o byłej dziewczynie. Myślała, że nigdy nie przyjadę do Hiszpanii, a ta pielgrzymka połączyłaby wszystko co było dla mnie ważne – pokazanie jej, że umiem zaskakiwać oraz dewizą mojego Camino uczyniłem jej słowa, które zapadły mi głęboko do serca: „Wyzwania nas rozwijają”.
Był początek kwietnia 2012 roku kiedy zaczął we mnie kiełkować pomysł o Camino.
Komentarze (11): Pokaż/ukryj komentarze »
- Marga :: 09.08.2012 17:41 Pisz , proszę dalej. Bardzo ciekawe...
- Anna :: 15.08.2012 21:50 Interesujace!Pisz dalej chce tez sie tam wybrac!
- Witek :: 22.08.2012 13:22 niedługo się pojawi ciąg dalszy...muszę wszystko uporządkować :)
- Piotr :: 10.12.2012 12:23 Witek! Pisz dalej, bo ja chyba też się wybiorę, a problem mam trochę zbliżony do Twojego... wybrałeś się na to Camino??
- lukasz :: 20.12.2012 17:22 hej, Napisz cos
- Witek :: 27.12.2012 23:47 przepraszam, że nie piszę na razie - oczywiście pielgrzymka zaliczona :D
- Kaśka :: 25.01.2013 21:32 Cześć:) ja się wybieram na Camino we wrześniu i ...cóż widzę, że każdy przed tym swoim Camino dostaje jakieś spore doświadczenie. Mam nadzieje że opiszesz doświadczenie drogi bo to pomoże nam którzy się do niej przygotowujemy:)
- Kinga G :: 01.02.2013 17:59 a dziewczyna co wróciła ? czy była to poprostu ciepła dłon położona na sercu do zmiany poglądu na Hiszpanie ?? ;)
- Witek :: 08.02.2013 20:01 dziewczyna wróciła do Polski, ale nie do mnie
- Pablito :: 13.03.2016 01:27 Szkoda, że nie opisałeś ciągu dalszego Drogi.
- Witek :: 13.03.2016 05:12 jakoś ciężko mi się zabrać za napisanie relacji...to już 4 lata będzie w tym roku...