07/2011
Camino moje Życie
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Mariusz z Ostrołęki :: 22.07.2011 12:59
............
Któż bowiem z ludzi rozezna zamysł Boży
albo któż pojmie wolę Pana?
Nieśmiałe są myśli śmiertelników
i przewidywania nasze zawodne,
bo śmiertelne ciało przygniata duszę
i ziemski przybytek obciąża lotny umysł.
Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi,
z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką -
a któż wyśledzi to, co jest na niebie?
Mdr 9,13-16
Z przyczyn rodzinnych nie wyruszyłem do Santiago de Compostela.
Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »
- Es :: 28.07.2011 19:30 Tak bywa. Ale nie martw się - zaoszczędzone Euro wydasz w przyszłym roku... Szkoda tylko, że nie dowiem się jak sprawował się hamak :)
- Mariusz z Ostrołęki :: 08.08.2011 08:59 Dzięki za dobre słowo. Może uda mi się jeszcze kiedyś wyruszyć. Pozdrawiam Wszystkich
Mariusz z Ostrołęki :: 21.07.2011 13:11
Powierz Panu swoją drogę
"Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał" Ps. 37,5
To już jutro!!! Jutro startuję do Pragi o 9.00. Chciałem tyle jeszcze napisać, lecz nie zdążyłem. Bardzo wiele wydarzyło się od ostatniego mojego wpisu. Lecz już nie zdążę tego opisać.
Może tylko wspomnę, iż byłem na rekolekcjach z o. James Manjackal M.S.F.S. To niezapomniane przeżycie.
Teraz kupowałem bilet z Santiago do Madrytu. Zapłaciłem PAYPALem, mam potwierdzenie tej transakcji, lecz z ALSY nic nie dostałem, tylko wyskoczył mi błąd. Sam już nie wiem, jak to się zakończy. Z tego powodu wstrzymałem się z kupnem biletu do Santander. Na miejscu przekonam się, co robić.
Nie obiecuję, że będę pisał z trasy, lecz jak się uda to coś napiszę.
Pozdrawiam wszystkich, a wierzących proszę o modlitwę!
buen camino!!!!
Mariusz z Ostrołęki :: 13.07.2011 11:03
Siedząc w pracy myślę przede wszystkim o CAMINO
Wstyd się przyznać :( Siedząc w pracy myślę przede wszystkim o CAMINO, to już 9 dni do wyjścia.
Pracuję już tylko na na ¼ swojej mocy. Resztę poświęcam przerabianiu różnych wersji pielgrzymowania. Z obliczeń wyszło mi, iż muszę być w Santiago de Compostela na 11 sierpnia. W przeciwnym razie nie zdążę dotrzeć na samolot, chyba, że po raz drugi zrezygnuję z Fisterry.
Czy to ma być wyścig? Czy będę się ścigał z czasem? A gdzie tu czas na zadumę, refleksję?
STOP! To tylko kolejne moje obawy dają znać o sobie, przecież to dużo czasu. Najwyżej nie zatrzymam się w Monte de Gozo i przez to nie wejdę z samego rana do Santiago, a muszę przyznać, że to ciekawe uczucie.... Puste ulice, budzące się miasto, brak kolejek do grobu Św. Jakuba, ale cóż, mogę przecież doświadczyć czegoś innego, nieznanego dla mnie do tej pory. Tłumy ludzi na chodnikach, godzinna kolejka do grobu i po „zaświadczenie”. Z tym tez mogę się zmierzyć:)
Chcę jednak napisać o mojej inspiracji CAMINO. Wprawdzie piszę o tym na różne sposoby, lecz o tym, co teraz napiszę nie mówiłem. Otóż czytając fora o Camino, dało się zauważyć, iż inspiracją do wyjścia wielu osób była lektura książki. Z reguły była to pozycja Paulo Coelho -„Pielgrzym”.
W moim przypadku, była to też książka, ale nie ta. Tą próbowałem czytać, lecz nie potrafiłem jej skończyć. Nie przypadła mi do gustu, jak inne pozycje tego autora. Szczególnie wspomniałbym tu o „Piątej górze” i „Alchemiku”, te były po prostu świetne.
Nie one jednak mnie zainspirowały do pielgrzymowania, a „Opowieści pielgrzyma” stały się dla mnie wzorem godnym naśladowania. To po tej lekturze rozpocząłem moją przygodę z medytacją chrześcijańską, która nota bene towarzyszyła mi podczas MOJEGO CAMINO.
Czym jest medytacja chrześcijańska, to nie będę tu tłumaczył, po prostu załączam linka.
Dodać jednak muszę, że jest to modlitwa znana w Kościele od IV wieku po Chrystusie. Choć niektórzy znawcy tematu umieszczają jej początki dużo wcześniej. Ogólnie przyjmuje się jednak punkt jej rozkwitu na okres Ojców Pustyni (św. Kasjan).
Chcę tu powiedzieć raczej, jaką rolę pełni Medytacja w moim życiu – po prostu kształtuje i wypełnia je. Czas wędrówki poświęcam właśnie na ten rodzaj modlitwy, który napełnia mnie energią do życia, pozwala mi lepiej zrozumieć otaczający mnie świat, oraz z wiarą patrzeć w przyszłość. Właśnie po to wyruszyłem na szlak pielgrzymi, aby móc medytować w drodze.... (bo medytować można statycznie, jak też w ruchu – praktykuję oba sposoby).
Nie namawiam nikogo do takiej formy modlitwy, lecz wspominam o niej po to, aby osoby poszukujące czegoś więcej, nie skłaniały się ku medytacjom wschodu, nie wiedząc wcześniej, iż Nasza Tradycja Chrześcijańska wypracowała odpowiednie narzędzie modlitewne jeszcze przed, albo równocześnie z innymi.
Mariusz z Ostrołęki :: 07.07.2011 21:08
15 dni do wyjścia, miesiąc "na blogu"
Po takim czasie pisania należałoby zrobić obiecane podsumowanie. Zastanawiam się jednak cóż takiego mam podsumować?
- ilość wejść na bloga?
- ilość komentarzy?
- ilość udzielonych odpowiedzi?
- postępy w przygotowaniu do pielgrzymki?
Nie będzie to łatwe.....
Długo zastanawiałem się nad tym, o czym będę dziś pisał.
W międzyczasie przeglądałem komentarze i inne blogi o podobnej tematyce. Jedno co da się niezaprzeczalnie powiedzieć o moim blogu na tej stronie (tzn. wypowiadam się szczególnie we własnej sprawie, choć w tym zakresie w szerszym kontekście) - jest raczkujący :)
Widziałem świetne blogi o tej tematyce, zdecydowanie lepiej zrobione od strony technicznej (zdjęcia, kolorystyka, itp) oraz od strony merytorycznej. Blog w tym miejscu wygląda jak wspomnienia i opowiadanie które ktoś zamieszcza po swojej pielgrzymce. Może to wyłącznie sprawa techniczna, ale warto się nad tym zastanowić.
Tu mam prośbę do administratorów o możliwość dodawania zdjęć i zmianę szaty graficznej na taką, która będzie wyróżniała to miejsce oraz możliwość usuwania blogów przez ich twórców. Teraz nie mogę tego zrobić z pomyłkowym wpisem, który okazał się nowym blogiem. :)
Administratorzy tej strony zrobili wiele dla CAMINO (propagowania samej idei oraz rozpowszechniania wszelkich informacji na jej temat), i wierzę, że zrobią jeszcze więcej. Bo ten blog (tzn wszystkie tu umieszczane blogi) jest taką jaskółką ICH kreatywności :)
Osób pisze coraz więcej, niedługo dołączą inni, a jeszcze inni się wykruszą. Okres powakacyjny może być takim rozkwitem. Sporo osób będzie chciało opisać własną wędrówkę. Wtedy się okaże jak funkcjonuje ta strona. Czas po prostu pokaże.
Ktoś kiedyś powiedział: są trzy rodzaje kłamstw:
- kłamstewka
- cho (...)e kłamstwa
- statystyki
I właśnie chciałbym wspomnieć o tych ostatnich. W ciągu miesiąca miałem średnio 15 wejść na stronę. Tylko cóż to oznacza? Że tych 15 osób codziennie śledziło moje wpisy?
Raczej nie, zapewne regularnie przeglądało to 5 osób (ja, administrator, administrator z sąsiedniego forum, zabłąkana duszyczka oraz Staszek:))
Reszta osób trafiała tu zapewne przez przypadek. Ale dziękuję wszystkim, bo mimo iż nie wierzę statystykom, to jestem zadowolony z tych cyferek. Motywowało mnie to, oraz komentarze Staszka do kolejnych wpisów :)
Teraz o przygotowaniach. Pojawił mi się kolejny nieprzewidziany problem - natury zdrowotnej. Ale może po kolei. Mam taki zwyczaj, iż przed każdą "wyprawą w nieznane", np w lasy, na pielgrzymkę, na Camino, do Chin, staram się zaleczyć wszystkie zęby. Aby ból zęba nie skomplikował mi czasu tam spędzonego. I właśnie okazało się, że muszę zaleczyć kanałowo dwa zęby. O zgrozo, przecież pozostało mi tylko 15 , a właściwie już 14 dni do wyjścia! A ja tak bardzo boję się dentysty! :( Mam jednak nadzieję, iż z Pomocą Bożą uda mi się pokonać i te trudności.
Tu wskazówka dla wszystkich zadbajcie o takie sprawy wcześniej :)
Oj, tu muszę przestać pisać, ból (leczonego już dziś) zęba się wzmaga.
Buen Camino!
Mariusz z Ostrołęki :: 06.07.2011 11:04
No to się załatwiłem ;)
To chyba dobry tytuł do tego wpisu.
Otóż posiadając już bilet samolotowy z Madrytu do Warszawy przez Pragę, postanowiłem sprawdzić połączenia w samej Hiszpanii. I tu pojawił się chyba malutki problem:)
Brak dogodnych połączeń do Santander oraz powrotnych do Madrytu z Santiago De Compostela.
Analizując pociąg, autobus a nawet samolot, to i tak muszę czekać przy powrocie na lotnisku w Madrycie około 10 godzin! W innym przypadku połączeń, docieram na sam styk odlotu. A tak ryzykować przecież nie będę:(
Nie wspomnę już, że dotarcie do celu przypadnie mi znowu w okolicach godziny 23.00. Zapewne ruszę nocą na trasę.
Nie mam jeszcze pomysłu na rozwiązanie tej niedogodności. Może zmienię trasę i ruszę prosto z Madrytu? Tylko mam na to za mało czasu. 24 dni wędrówki to trochę mizernie w stosunku do tych kilometrów. Szczególnie, iż chcę dojść na „koniec świata”. Wychodzi mi ponad 30 km dziennie na ten cel.
Mam wątpliwości, czy mój organizm to wytrzyma? Jeszcze to przemyślę.
Dodatkową niespodzianką stały się trudności z zakupem maści na odciski, chwalonej tu na forum. Maść z łoju jelenia w moim mieście jest niedostępna (nawet hurtownie aptekarskie jej nie mają). Pozostaje mi tylko internet :) a chciałem kupić ją w zwykłej aptece.
Jutro przypada mała rocznica pisania bloga – miesiąc upłynie od pierwszego mojego wpisu. Postaram się zrobić jakieś posumowanie.
Pozdrawiam wszystkich!
Mariusz z Ostrołęki :: 02.07.2011 14:38
"Ci, którzy przeszli (...)"
"Ci, którzy przeszli Drogę do Jakuba (Camino de Santiago znaczy Droga do Jakuba), wiedzą, że Camino jest cenne. Z Camino wraca się lepszym. Po dojściu do Santiago de Compostela umiera stary człowiek i rodzi się nowy. Camino jest wartością dla wszystkich: dla katolików, dla ludzi innych wyznań, dla poszukujących i wątpiących, a także dla osób określających się jako niewierzący, których na Camino jest sporo."
To chyba jest najlepszy komentarz do dyskusji, którą prowadzę ze Staszkiem.
Bo po cóż kruszyć kopie, skoro chodzi nam obu o to samo. Mianowicie, o istotę wędrowania / pielgrzymowania, mogąc jednocześnie doświadczyć KLIMATU DROGI, pozostając samotnym (lecz nieosamotnionym) wędrowcem.
Buen Camino!