10/2019
Grzesiek i Jacek: Szczecin -- Santiago
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Grzegorz Szkibiel :: 14.10.2019 19:31
31 lipca 2019: Kirchvers -- Wetzlar
Umówiliśmy się na śniadanie o 7:00. Spaliśmy idealnie - dawno tak się nie wyspałem. Ale wymarsz nastąpił dopiero o 8:00.
Kościół zwiedzilimy jeszcze wczoraj przed spaniem. Pogoda może się zmienić w jedną lub drugą stronę. Liczymy, że jednak będzie słonecznie. Zaraz za Kirchvers skręcamy pod górę w las. Nie jest zimno, chociaż wilgoci jest sporo. Rozpogodziło się, ale mamy przyjemny cień. Potem znów się zachmurzyło i spadło kilka kropel deszczu (a może to z drzew poleciało). Droga początkowo szutrowa przechodzi w ścieżkę, a na zakończenie brniemy w trawie, ale krótko.
W zasadzie od samego Marburga "prześladowały" nas znaki ze stylizowanym VW. Śmialiśmy się, że to szlak wielbicieli Volkswagena. Okazało się jednak, że to Wineveg. No i dotarliśmy do piwnic winnych.
Moje notatki z tego dnia są raczej mało dokładne. Pamiętam, że po winiarniach poszliśmy lekko pod górę po szutrowej drodze. Chyba był to kiedyś jakiś rejon górniczy, ale o małym znaczeniu. Chodziło pewnie o rudę żelaza. Ciekawostką są te piwnice winne, bo winnic w sumie nie widzieliśmy w okolicy. Prawdziwe zagłębie winne pojawiło się dopiero nad Mozelą.
W końcu wyszliśmy na drogę asfaltową i na skraj lasu. W miejscowości był cmentarz, a na nim tablica poległych w 2giej wojnie światowej. Stąd już widać było Wetzlar. Miejscowość ta dała się nam niejako we znaki w drodze powrotnej, ale teraz nie było problemów. Weszliśmy parkiem, potem przez lotnisko.
Za lotniskiem poszliśmy wzdłóż torów drogą nad rzeką Lahn, potem jakimś tunelem, a w zasadzie pod szerokim mostem kolejowym wyszliśmy na ulice. Potem, z uwagi na budowę nie udało nam się wrócić na bulwar, więc przez chwilę szliśmy ulicami, a potem przez następną budowę, zeszliśmy nad rzekę. Stąd już blisko było do centrum.
Po przebyciu długich schodów i podejść dochodzimy do biura parafialnego katedry, a tu niespodzianka. Witają nas po polsku. Szybko się oporządziliśmy a że było ledwo po południu, wybraliśmy się do kompleksu klasztornego, który okazał się zamknięty. Wycieczka nie była ciekawa (asfalt i pola) i na dodatek mocno mnie zmęczyła przez co moje notatki z tego dnia są mało dokładne.