07/2013
Otwarte Ramiona Mojego Camino
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Tamara Frączkowska :: 29.07.2013 19:19
Tęsknota za Camino
Tak bardzo tęsknię za Camino! Jeszcze przed wyruszeniem na Camino mogłam przeczytać na forach, we wspomnieniach i słyszałam to od wielu osób, z którymi nawiązałam kontakt, że Camino jest zaraźliwe i jeżeli raz pójdziemy, to będziemy chcieli tam wracać. Myślałam, że to trochę egzaltowane i wymyślone. Ale dzisiaj wiem, że to prawda. Tęsknimy za prostymi regułami, za ascetycznym, ale pełnym wzruszeń życiem, za cudownymi krajobrazami, za starymi, kamiennymi domkami, za spotkaniami z ludźmi, z którymi łączy nas Droga. Chociaż minęło dopiero (już?) trochę więcej niż miesiąc od mojego powrotu, to coraz częściej myśłę o następnej wędrówce. Prawie codziennie oglądam swoje zdjęcia z Camino, zaglądam na strony związane z Camino i po raz kolejny oglądam fragmenty z "Drogi życia" Czy jeszcze wrócę na Camino? Warto podążać za marzeniami, jak napisał w swojej książce Marek Kamiński. Juz raz te marzenia urzeczywistniłam, a teraz przede mną kolejne wyzwanie
Do zobaczenia na Camino!
Tamara Frączkowska :: 25.07.2013 09:10
24 lipca 2013
Wstrząsnęła mną wiadomość o katastrofie kolejowej 4 km przed Santiago de Compostela - 24 lipca czyli dzień przed Dniem Świętego Jakuba. Myślę, że pasażerami pociągu mogły być osoby, które chciały Dzień Świętego Jakuba spędzić w tej Pięknej Katedrze, której jest on Patronem. I przychodzi refleksja, potwierdzająca to co pozostawiło we mnie moje - niedawno zakończone - Camino. Życie jest jak płomyk świecy - tak łatwo je zgasić. Ale płomyk świecy daje nam też jasność i ciepło światła i dlatego trzeba żyć w cbhwili bieżącej, cieszyć się nią, bo przeszłość jest już za nami, a przyszłość jest wielką niewiadomą, Łączę się w bólu z najbliższymi ofiar katastrowy, a osobom rannym życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Tamara Frączkowska :: 22.07.2013 22:49
Ostatnie 100 kilometrów - jestem u Celu
Moje ostatnie 100 kilometrów i jestem u celu Drogi, w Santiago de Compostela. Przeczytałam gdzieś, że Camino to nie tylko droga przed siebie, ale również (a może przede wszystkim?) droga do siebie. I przekonałam się, że to prawda. Dzięki Camino poznajemy sami siebie. Przypominamy samym sobie, to co dzielnego i dobrego jest w nas, a o czym często, w monotonii codzienności, zapomniamy. Moje ostatnie 100 km do celu:
Mecadoiro - Portos ok. 28 km; mała, prywatna alberga CASA A CALZADE, schowana w rozległym ogrodzie, za barem o tej samej nazwie. W barze przytulnie i smacznie (chociaż czarnej herbaty nie było )
Portos - Melide ok. 18 km; prywatna alberga PEREIR, otwarta kilka dni wcześniej, położona kilkadziesiąt metrów od szlaku. Czysta, piękne łazienki, wygodna kuchnia i pokój do wypoczynku, automat z napojami. I kolejne "małżeńskie" łóżka i tym razem znowu sąsiad Hiszpan , ale na szczęście nie przeziębiony.
Melide - Arzua ok. 14 km; ALBERGUA DA FONTE, prywatna, położona w zabytkowym centrum, ładne pokoje, kuchnia z dużym stołem, ale aż 12 euro za noc to trochę dużo. Za albergi płaciłam od 6 do 10 euro - ta była najdroższa.
Arzua - Arca de Pino ok. 19 km; nowa, czysta, alberga EDREIRA, w bocznej uliczce, ale blisko centum. Pokoje kilkunastoosobowe, bardzo wygodny pokój do wypoczynku, skromna kuchnia, automaty z napojami i kanapkami.
Arca de Pino - Saniago de Compostela ok. 20 km (według mapy, ale myślę, że o jakieś 4 - 5 km więcej, długa droga przez samo miasto do Serca SdC). Doszłam szlakiem prawie do samej Katedry i tam zafundowłam sobie dwie kolejne noce w pięknym jednoosobowy pokoju w pensjonacie A CASA DE PEREGRINO. "Strudzeni Drogą Pielgrzymi obmywali się, przywdziewali czyste szaty i pełni radości szli do Świętego Jakuba z podziękowaniem za opiekę" I ja zrobiłam dokładnie to samo. Z wielkim wzruszeniem stanęłam na Praza do Obradoiro, gdzie ze szczytu Katedry powitał mnie Święty Jakub.
Tamara Frączkowska :: 20.07.2013 21:47
Moje kolejne 100 kilometrów
Za mną kolejne 100 km - byłam taka dumna, że tyle kilometrów już przeszłam. Nabrałam doświadczenia. Potrafiłam już spakować się rano prawie bezszelestnie. Codzienne wyjścia były takie radosne. Nigdy nie wychodziłam, gdy było ciemno więc widok wschodzącego słońca i rześkość poranka były cudownym rozpoczęciem wędrówki: nowe widoki, nowi ludzie, "starzy" znajomi, kolejne albergi.
Ponfferada - Villafranca del Bierzo ok. 23 km; alberga municypala. Nie wiem jakie były pokoje, bo dla mnie starczyło juz miejsca tylko na korytarzu , ale w bardzo symaptycznym towarzystwie. Obok Kościół Św. Jakuba z Bramą Przebaczenia.
Villafranca del Bierzo - Ruitelan ok. 20 km; alberga, której nazwy niestety nie zapamiętałam, a szkoda. Alberga cudowna - niech Was nie zwiedzie dość ascetyczny wygląd budynku. Warto się tutaj zatrzymać dla atmosfery, pysznych i pięknie podanych posiłków i Ave Maria sączącego się rano z głośników. Hospitalieros wspaniali i rozkochani w muzyce i chyba w ZEN. Pokoje przyjemne, czyste łazienki. Dobre miejsce do zatrzymania się przed trudną drogą od La Faby. Bardzo polecam
Ruitelan - Hospital de la Condesa ok. 16 km; ładna, czysta, municypalna alberga, ale z "małżeńskimi łożami" Obok mnie co prawda przystojny Hiszpan, ale mocno przeziębiony, kaszlący i psikający. No i niestety zaraziłam się, ale na szczęście szybko sobie z tym poradziłam (przydał się Gripex)
Hospital de la Condesa - Triacastela ok. 17 km; alberga prywatna A HORTA DE ABEL, ładna i bardzo przytulna, jest kuchnia i kominek.
Triacastela - Sarria ok. 19 km; po wspinaczce uliczką ze stromymi schodami zatrzymałam się w czystej, municypalnej alberdze - w starej kamieniczce nowoczesne wnętrze, z bardzo oryginalną suszarnią (zobaczcie sami!). Tutaj, podobnie jak w innych municypalnych albergach są jednorazowe prześcieradła i powłoczki na poduszki.
Sarria - Mecadoiro ok. 18 km; ładna i przytulna alberga (nazwy nie zapamiętałam), ale trudno jej nie zauważyć, bo spoza bramy sączy się klimatyczna muzyka. Nieduże pokoje, czyste i nowoczesne łazienki, bez kuchni, ale jest dobry bar. Otoczenie albergi rozległe i piękne, klimaty galicyjskie.
Tamara Frączkowska :: 20.07.2013 00:14
Moje pierwsze 100 kilometrów
Na swoim Camino przeszłam ok. 330 km. Pierwsze 100 km, to było jedna, wielka radość, że oto jestem tutaj, w Hiszpanii, na Drodze Świętego Jakuba. To co wydawało sie niemożliwe, urzeczywistnia się w codziennym wędrowaniu, we wspaniałym poczuciu wartości ascetycznego życia, w pokonywaniu swoich ograniczeń. Moje pierwsze 100 km wyglądało tak:
Leon - La Virgen del Camino ok. 9 km; alberga "DON ANTONINO Y DONA CINIA nowoczesna, czysta, z ładnym salonikiem do odpoczynku, wygodną kuchnią i dużymi łazienkami. Tutaj, rano z podziwem obserwowałam jak bezszelestnie i cicho potrafią spakować się i wyjść doświadczeni pielgrzymi. Moje pakowanie zabrało znacznie więcej czasu
La Virgen del Camino - Villar de Mazarife ok. 14 km; alberga TIO PEPE z miłymi niewielkimi pokojami, ładnymi łazienkami i sympatycznym barem. Obok kościółek z bocianimi gniazdami i duży pomnik Pielgrzyma.
Villar de Mazarife - Villares de Orbigo ok. 17 km; alberga VILLARES DE ORBIGO śliczna i klimatyczna, z nowoczesnymi łazienkami, z cudownymi hospitalieros i smakowitym jedzeniem. Bardzo polecam
Villares de Orbigo - Astorga ok. 16 km; alberga w centrum Starego Miasta SAN JAVIER, duża, ale z romantyczną duszą, jedyna z pokojami oddzielnie dla pań i panów, ale dla równowagi ze wspólnymi łazienkami , w kominku buzował ogień, smaczne śniadanie. No i cudowny Pałac Gaudiego - koniecznie trzeba obejrzeć! I wypić gorącą czekoladę, bo to Centrum Czekolady!
Astorga - Rabanal del Camino ok. 22 km; alberga TAVENDA z niedużymi pokojami, w kominku buzował ogień i stał automat z napojami, a obok bar.
Rabanal del Camino - Acebo ok. 17 km; alberga PARROQUIAL APOSTOL SANTIAGO hmmm, no cóż, nie polecam - chyba, że w celu ćwiczenia charakteru, plecaki zostają przy recepcji, na wstępie hospitalieros (niezbyt sympatyczni) pilnują, żebyśmy od razu się wykąpali, a do pokoju (wielkiego, z małymi przepierzeniami) możemy zabrać tylko to, co do spania Ale, gdy zabraknie miejsc dokładają materace na podłodze i to jest plus.
Acebo - Ponfferada ok. 17 km; alberga SAN NICOLAS DE FLUE, położona blisko Starego Miasta bardzo duża, ale pokoje na kilka osób całkiem przytulne, czysta, jest kuchnia, wygodne łazienki, jest też kaplica. W pobliżu duży market - ważne dla tych, którzy sami gotują.
Tamara Frączkowska :: 18.07.2013 21:17
"Pielgrzym" Paulo Coelho
No właśnie, książka ikona. Kupiłam ją przed wyruszeniem na Camino i nie czytałam tylko zostawiłam do delektowania się po powrocie, gdy będę już miała w sercu swoje przeżycie Camino. Ale książka rozczarowała mnie. Może za dużo sobie obiecywałam, po tylu entuzjastycznych opiniach, które wcześniej słyszałam? "Pielgrzym" wydaje mi się zbyt egzaltowany i udziwniony wydumaną magią. Dla mnie wartość i piękno Camino to samotna i piękna Droga, spojrzenie w siebie, spotkania z ludźmi tak różnymi od siebie, a tak sobie bliskimi dzięki łączącej ich Drodze. Nie przeczę "Pielgrzyma" czyta się z zainteresowaniem, ale Camino Paulo Coelho i Moje Camino, to dwa zupełnie inne przeżycia Drogi. Może na tym właśnie polega cud Camino: TA SAMA DROGA, A KAŻDY PRZEŻYWA JĄ INACZEJ.
Tamara Frączkowska :: 15.07.2013 19:42
Pamiętanie o Camino
Minął miesiąc od mojego powrotu z Camino. Mnóstwo zdjęć, notatki spisywane na bieżąco w czasie Drogi, pieczątki w Paszporcie Pielgrzyma, wypisana po łacinie Compostelka, muszla Świętego Jakuba towarzysząca mi w drodze i zabawna, pomarańczowa bronsoletka z muszelek - to moje artefakty Często do nich wracam odświeżając wspomnienia, ale... Widzę, że już teraz te wspomnienia zacierają się. Nazwy wiosek i miasteczek trochę się mylą. Umykają nazwy i wspomnienia z alberg. Mieszają się wydarzenia i krajobrazy z Drogi. Nie mogę na to pozwolić. Chcę pamiętać swoje Camino w szczegółach, przeżyciach, ludziach i krajobrazach. Jedynym sposobem na zachowanie tego w pamięci, to stworzenie czegoś na kształt osobistej Księgi Camino. Nie, nie chcę robić konkurencji "Pielgrzymowi" Paulo Coelho To będzie zwykłe opisanie Camino dla mnie i z mojej osobistej perspektywy. Czy starczy mi wytrwałości? O, Święty Jakub uśmiecha się. On wie!
Komentarze (3): Pokaż/ukryj komentarze »
- Grażyna Zaremba -Szuba :: 15.07.2013 21:43 Moje Camino
- Grażyna Zaremba -Szuba :: 15.07.2013 21:47 Kupiłam bilet. Wyruszam 3 września. Startuję z SJPDP.Mam do przebycia 800 km. Szukam towarzyszki. Mam +50
- Tamara :: 15.07.2013 22:46 Grażyna, życzę wspaniałych przeżyć na Camino. Myślę, że łatwiej będzie Ci znaleźć towarzyszkę wędrówki, gdy założysz tematyczny wątek na forum. Powodzenia. Buen Camino
Tamara Frączkowska :: 09.07.2013 19:36
Dzień, w którym się bałam
26 maja 2013r. o godz. 4.45 wysiadłam z autobusu w Leon. Było zupełnie ciemno, a ja nie wiedziałam dokąd mam iść. Ale Święty Jakub czuwał! Podeszłam do dwóch Hiszpanek, które razem ze mną wysiadły z autobusu, a one pomogły mi. Powiedziały, że przede wszystkim nie mam zostawać pod opustoszałym dworcem autobusowym i poradziły, abym poszła na dworzec kolejowy, który prawdopodobnie jest otwarty. Podprowadziły mnie kawałek i wskazały ciemną i pustą uliczkę. Ruszyłam więc, ale byłam przerażona. Po kilku minutach marszu, które wydawały mi się wiecznością, zobaczyłam nikłe światełko. To był dworzec kolejowy. Otwarty! W poczekalni dwoje podróżnych i ochroniarz. Szczęśliwa usiadłam, zjadłam bułkę (jeszcze z Polski), popiłam wodą i spokojnie czekałam na świt (w Hiszpanii dnieje ok. godz. 6.30). W pierwszych promieniach słońca dziarsko pomaszerowałam w kierunku zabytkowego centrum Leon. W alberdze Santa Maria de Carbajal (w pobliżu pięknej Katedry Santa Maria de Regla) wyrobiłam sobie Credencial del Peregrino (na podstawie dowodu osobistego) i zjadłam skromne śniadanie w przyjaznym towarzystwie innych pielgrzymów. A po obejrzeniu Starego Miasta i bardzo uroczystej, rozśpiewanej Mszy w Katedrze odnalazłam swoją pierwszą żółtą strzałkę i ruszyłam w Drogę. Zatrzymałam się (po 9 km) w La Virgen del Camino w alberdze Don Antonino y Dona Cinia, gdzie miałam spędzić swoją pierwszą noc jako pielgrzym. Byłam szczęśliwa i dumna!
Tamara Frączkowska :: 07.07.2013 20:47
Dojrzewanie do Camino
Do Camino dojrzewałam 2 lata. Do dziś pamiętam moment, gdy usłyszałam pierwszy raz o Szlaku Świętego Jakuba w Hiszpanii. To było lato 2011 roku, film dokumentaly w TV Religia i kadr: Pielgrzym w butach na grubych protektorach, w wełnianych skarpetach, z kijem idzie górską, kamienistą drogą. Pomyślałm wtedy, że trzeba być kimś wyjątkowym, żeby iść w taką drogę. Ale ziarenko Camino już po cichutku zaczęło kiełkować w moim sercu. A potem strony internetowe i książki: Andrzeja Kołaczkowskiego - Bochenek "Nie idź tam człowieku" (bardzo przewrotny tytuł ) i Waldemara Pawła Los SJ "Duchowa pielgrzymka do Santiago de Compostela" (piękne zdjęcia i mądre refleksje). Ciągle bałam się, że to dla mnie za trudne. Na www.santiago.defi.pl założyłam na forum wątek Camino dla 50+ i zaczęłam zbierać i analizować informacje. Przełomem było obejrzenie filmu "Droga życia" ("The Way") i spotkanie z poznaną przez internet Barbarą, która przeszła rok wcześniej Camino z Leon. Zaplanowałam urlop na przełomie maja i czerwca 2013 i postanowiłam skoczyć na głęboką wodę z ufnością i determinacją. Tym skokiem było kupno biletów przez internet (pierwszy raz w życiu!), ok. dwa miesiące przed planowanym startem: samolot PLL LOT Warszawa - Madryt i Madryt - Warszawa 1014 zł, autobus linii hiszpańskich ALSA Madryt - Leon 117 zł i samolot Ryanair Santiago de Compostela - Madryt 260 zł. I już nie było odwrotu . Pozostało mi TYLKO wziąść się za pracę nad kondycją i mądrze się spakować. A 26 maja 2013 roku o godz. 4.45 wysiadłam z autobusu w ciemnym i opustoszałym Leon i... nie wiedziałam co robić dalej. Ale Święty Jakub z uśmiechem wyciągną do mnie pomocną dłoń...
Tamara Frączkowska :: 05.07.2013 23:29
Pochwała powolności
Moje Camino przemierzałam powoli - dziennie około 20 km. Na pewno byłam jednym z najpowolniejszych wędrowców. Ci którzy wyruszali z albergi w tym samym czasie co ja, szybko znikali za wzgórzem, lasem, horyzontem. I zostawałam sama z otaczającym mnie przepięknym światem: kolorowym, pachnącym, zachwycającym. Miałam czas, żeby przypatrywać się wszystkiemu, wsłuchiwać się w odgłosy, skupiać się na tym co odzywało się we mnie. Ułożyłam sobie nawet piosenkę pomagającą w wędrówce, ale... z całą pewnością nie nadaje się, żeby ją tutaj cytować Zatrzymywałam się też na odpoczynek, gdzieś na łąkach albo zboczach wzgórz. Rozkładałam karimatę, zdejmowałam buty (co za ulga dla stóp) i jak smakowała wtedy biała bułeczka, pomarańcza i zwykła woda! Robiłam mnóstwo zdjęć i teraz pozwalają mi one na przypominanie sobie nawet tych ulotnych, chwilowych przeżyć: kolorowy ptaszek, piękny ślimak, krople dżdżu na pajęczynie, piękne wnętrze naparstnicy, kolorowa jaszczurka wygrzewająca się w słońcu...
Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »
- Roman :: 07.07.2013 12:29 Witaj Tamaro Pieknie wszystko opisujesz i czyta sie Ciebie z wielką przyjemnością . Jednak jest wiel kwestii dotyczącej spraw tak zwanych technicznych z ktorymi możźesz się podzielic . Jak dojechałaś do Leon jak załatwiłas bilet chyba na autokar . Jak wygladał Twój pierwszy dzień w Leon Jak załatwiłaś paszport i czy były problemy z wypełnieniem kwestionariusza .Jakie były Twoje schroniska . Te wszystkie pytanie a jest ich na pewno więcej , są dla wielu ważne bo stanowią czasami bariere przed podjęciem decyzji co do wyjazdu . Zwłaszcza jak nie znaja jezyków i maja wątpliwości co do porozumienia . Jeśli możesz podzielić się właśnie takimi informacjami . To spewnością pomożesz wileu Pielgrzymom . Pozdrawiam ciepło
- Tamara :: 07.07.2013 19:42 Roman, dziękuję za ciepłe słowa. Zaczęłam pisać ten blog chcąc zatrzymać i utrwalić atmosferę mojego Camino, a takż podzielić się swoimi przeżyciami z innymi. Uznałam, że na wielu dostępnych forach można znaleźć bardzo dużo informacji technicznych - sama z nich korzystałam przy przygotowywaniu się do Camino. Ale jeżeli sądzisz, że ta techniczna strona Camino, w tym blogu, byłaby przydatna, z przyjemnością napiszę również o tym. Pozdrawiam
Tamara Frączkowska :: 03.07.2013 23:00
Spotkania na Camino
Wspaniałe na Camino jest to, że poznajemy wielu ludzi, z którymi odczuwamy bliską więź, bo łączy nas wspólne przeżywanie Camino. Wzajemna życzliwość, chęć niesienia pomocy (gdy zajdzie taka potrzeba), dzielenie się przeżyciami i intencjami, które doprowadziły nas do Camino. I chociaż nie zawsze potrafimy wyrazić wszystko co byśmy chcieli, bo musimy wyrazić to w innym języku niż ojczysty, to i tak te bliskie więzi udaje się nawiązać i przekazać sobie swoje myśli i odkrycia. Na Camino poznałam wiele osób z różnych krajów, z wieloma z nich wielokrotnie spotykałam się w Drodze lub w kolejnej alberdze, a spotkania u celu Camino w Santiago de Compostela i na Mszy dla Pielgrzymów były ogromnie wzruszające i radosne. Bo chociaż wszyscy różnimy się między sobą, to Wspólnota Camino łączy nas w sposób niezwykły.