Camino de Santiago

Otwarte Ramiona Mojego Camino

08/2013
Otwarte Ramiona Mojego Camino

Tamara Frączkowska :: 22.08.2013 22:37
Ślady Camino

Nie spodziewałam się tego, ale moje samotne Camino, samotne taką naprawdę dobrą samotnością, stało się wyrazistą cezurą czasową mojego życia. Wcześniej byłam w wielu pięknych miejscach w Polsce i na świecie, widziałam wspaniałe zabytki i cudowne krajobrazy, podziwiałam znaki zaginionych cywilizacji czując wspólnotę z tymi milionami ludzi, którzy odeszli przede mną i przyjdą po mnie - niech nie zabrzmi to zbyt patetycznie. Jednak Camino, spokój wędrówki, wspólnota z tysiącami pielgrzymów, którzy przemierzali ten szlak przede mną i z tymi, którzy szli w tym samym czasie co ja, asceza życia i wyrazistość celu pozostawiły we mnie głęboki, dobry ślad do którego mogę odwoływać się w trudnych chwilach. Wierzę, że ślad ten pozostanie na zawsze i zawsze będzie stanowił dla mnie jasny punkt odniesienia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pójdę (może nie raz?) którąś z wielu dróg Szlaku Świętego Jakuba. Teraz wiem już czego mogę się spodziewać po tej wędrówce i wiem ile radości mi ona przyniesie. Gdy w tym roku doszłam do Santiago de Compostela miałam jeszcze czas, żeby pojechać autobusem na Finisterrę, na ten symboliczny Koniec Ziemi, ale... tak rozkochałam się w pieszym wędrowaniu, że jazda autobusem wydała mi się zbyt trywialna w stosunku do uczuć, których doznawałam w czasie wędrówki. Postanowiła więc odłożyć Finisterrę na następne Camino, aby dojść pieszo do tego symbolicznego Końca Świata i doznać wyjątkowych (tego jestem pewna) uczuć nad brzegiem ogromnego Oceanu Atlantyckiego.


Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »

  • Joanna :: 25.08.2013 11:11 Tamaro, gratuluję. Spełniłaś Swoje marzenia. Być może odważę się również wybrać na Camino. Joanna z Elbląga
  • Tamara :: 26.08.2013 13:18 Joanno, spróbuj! Nie chcę Cię przekonywać, że jest łatwo - bo nie jest. Ale na pewno jest to trud, który można pokonać doznając przy tym wiele radości i satysfakcji. A może nawet doznając przemiany. Pozdrawiam. Tamara również z Elbląga:)


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 15.08.2013 18:44
Daleka jest droga do... Portos

Camino jest naprawdę dobrze oznakowane, ale... przecież strzałkę albo nazwę miejscowości można przegapić blush Mnie prztytrafiło się to dwa razy, ale... wyszłam z opresji bez szwanku smiley W czternastym dniu wędrówki wyszłam z bardzo przyjaznej albergi w Mecadoiro i raźno pomaszerowałam. W planie miałam przejście 18 km do Hospital de la Cruz. Szło się pięknie - pod górkę, z górki, przez las, przez małe wioseczki. Nie zaglądałam do Przewodnika, bo przecież Camino jest dobrze oznakowane. Po drodze spotykałam fajnych ludzi, ucinaliśmy sobie krótkie pogawędki. Jednak w pewnym momencie pomyślałam, że idę coś za długo. Zaczęło mżyć i szarzeć. Troszkę się zaniepokoiłam, ale... Camino jest przecież dobrze oznakowane yes Jednak, gdy ujrzałam tablicę z nazwą miasteczka, które powinno być ZA Hospital de la Cruz, to dało mi do myślenia i zaniepokoiło. Gdy, kilka kilometrów dalej, zobaczyłam napis alberga odetchnęłam z ulgą i przyjaźnie pomyślałam o Św. Jakubie. Jednak okazało się, że alberga JEST ZAMKNIĘTA! Podobnie rozczarowane jak ja było hiszpańskie małżeństwo. Zachowali się bardzo przyjaźnie, bo widząc moją minę spytali czy mam siłę iść dalej i czy mam jedzenie i picie. Miałam to wszystko więc życzyli mi Buen Camino i ruszyli przed siebie. Mi nie pozostało nic innego jak iść dalej we wzmagającej się mżawce i coraz bliższym wieczorze. Jednak poczułam jakiś niespodziewany przypływ sił (dziękuję Św. Jakubie) i pomyślałm po prostu: będę szła aż GDZIEŚ dojdę. I po niewielu (może trzech) kilometrach zobaczyłam napis Alberga CASA A CALZADE. W ten sposób zamiast 18 km przeszłam 28 km (mój rekord na Camino) i doszłam do Portos. Byłam przeszczęśliwa i chociaż była to najzimniejsza alberga, w której przyszło mi nocować, to była tam wspaniała atmosfera i poznałam czworo fajnych ludzi, z którymi spotykałam się jeszcze kilkakrotnie w dalszej drodze!


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 12.08.2013 12:14
Wspólnota Camino

Co takiego jest w wędrowaniu Drogą Św. Jakuba, że odczuwamy tak mocną wspólnotę z innymi? Zastanawiałam się nad tym rozmyślając o swoich przeżyciach na Camino. Myślę, że głębokie poczucie wspólnoty odczuwamy poprzez Wspólny Cel, którym jest dojście do Katedry Św. Jakuba. I wcale nie jest tu istotne czy jesteśmy głęboko wierzącymi, regularnie praktykującymi katolikami czy skłaniamy się ku duchowości innych kultur niż europejska czy też chcemy odbyć swoją wewnętrzną, duchową pielgrzymkę. Ważny jest wysiłek, który wszysce wkładamy w wędrowanie, ważne jest ascetyczne życie. Myślę również, że bardzo ważna w poczuciu tej wyjątkowej wspólnoty jest nasza anonimowość. Nieistotne jest nasze wykształcenie, sprawowana funkcja, status majątkowy - ważni jesteśmy tylko my i to co niesiemy w sobie. W naszym codziennym życiu mamy mnóstwo zadań do wykonania, jakieś cele i priorytety - często wcale nie nasze własne tylko narzucone przez innych, przez modę, przez... reklamy. A na Camino jest jeden jasny Cel, który relizujemy bo sami o tym zadecydowaliśmy. Może dlatego tak wielu z nas chce na Camino wracać? A więc BUEN CAMINO!


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 10.08.2013 13:33
W drodze

Nigdy wcześniej nie słyszałam o miesięczniku "W drodze". Kupiłam go w lipcu po raz pierwszy, ze względu na płytę z filmem "Droga życia" i... z zainteresowaniem przeczytałam większość artykułów i wywiadów. "UMIEM CIERPIEĆ BIEDĘ I UMIEM OBFITOWAĆ" to cytat z interesującej recenzji filmu "Droga życia" napisanej przez Romana Bieleckiego OP. To bardzo znaczące zdanie, bo pielgrzmka nie jest przecież "umartwianiem się" i dokładaniem sobie utrudnień. Dla mnie pielgrzymka, czy to duchowa czy religijna, to przede wszystkim radość z bycia ze sobą i z Bogiem lub Duchowością. To wędrowanie z wyraźnym i jedynym celem, wędrowanie drogą, w której duchowośc jest ważniejsza od materialności życia. "ZANIM WYRUSZY SIĘ W PODRÓŻ, TRZEBA ZROBIĆ W SOBIE MIEJSCE, BY NOWE DOŚWIADCZENIA MOGŁY SIĘ GROMADZIĆ, PRZEMIENIAJĄC SIĘ NASTĘPNIE W NAJPIĘKNIEJSZE I NAJTRWALSZE WSPOMNIENIA", to z kolei cytat z artykułu Agaty Mleczko. Myślę, że nasze przygotowania przed wyruszeniem na Camino: ustalanie trasy, szukanie map i przewodników, kompletowanie zawartości plecaka to jest takie symboliczne robienie w sobie miejsca na doświadczenia i radość z trudu wędrówki do Świętego Jakuba.


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 06.08.2013 22:28
Wzruszenie przy krzyżach na Camino

Krzyż na Camino jest czymś wyjątkowym. Myślę, że dla większości z nas krzyż to symbol wiary, symbol chrześcijaństwa, symbol okrutnej śmierci i odkupienia. Jednak na Camino krzyż to również znak wspólnoty, znak dobrej drogi, znak tych, którzy byli tu przed nami. Idąc spotykamy piękne,  kamienne krzyże na smukłych kolumnach - tak charakterystyczne dla Hiszpanii. Spotykamy kamienne krzyże na małych, przydrożnych kapliczkach i proste krzyże z dwóch nieoheblowanych deseczek. Ogromne wrażenie robi też całe mnóstwo krzyży ze zwykłych gałązek wplatanych przez Caminowiczów w wysoki płot z siatki oddzielający Camino od jezdni (już blisko Santiago de Compostela). Są też krzyże, wzruszające pamiątki po osobach, które umarły w czasie wędrówki. Wszystkie te przydrożne krzyże budzą zadumę, a wielu z nas przystaje przy nich, żeby pomodlić się lub chociaż przeżegnać.


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 05.08.2013 22:09
Mój plecak

Plecak na Camino, to jest nasz najważniejszy i najbliższy świat. Mamy w nim niewiele, a jednak WSZYSTKO. Ostatnio otrzymałam kilka maili od przyszłych Caminowiczek z pytaniem, co powinny zabrać na Camino. Najważniejsze: JAK NAJMNIEJ smiley. W naszym codziennym, przeładowanym gadżetami życiu nawet nie możemy sobie wyobrazić jak mało rzeczy jest nam rzeczywiście potrzebnych. Trzy t-shirty, dwie pary spodni (z odpinanymi nogawkami), coś ciepłego, coś przeciwdeszczowego, coś do spania, lekki śpiwór, bielizna i skarpetki na zmianę, dobre buty, PODSTAWOWE kosmetyki, ręcznik szybkoschnący, kubeczek, malutka apteczka i to prawie wszystko. Warto mieć aparat fotograficzny, bo to najlepszy sposób utrwalenia w pamięci naszych przeżyć na Camino. No i komórka - jesteśmy już z nią tak związani i może stanowić wielkie udogodnienie w trudnej sytuacji. W plecaku musi też być miejsce na butelkę z wodą i na MAŁY zapas jedzenia. Mój plecak ważył ok. 9,5 kg i nie stanowił specjalnej uciążliwości w wędrówce. Oczywiście przyjemnie było go zdjąć w alberdze, ale rano gdy zakładałam go przed kolejnym dniem nie myśłałam: ale ciężko. Myślałam: oto cały mój dobytek, z którym wyruszam w dalszą wspaniałą wędrówkę.


Dodaj komentarz »

Tamara Frączkowska :: 02.08.2013 22:11
Spotkanie z mistycznym Gaudim

Antonio Gaudi - zawsze marzyłam, żeby zobaczyć dzieła tego mistycznego architekta - artysty. Jednak planując swoje Camino nie myślałam zupełnie o zwiedzaniu. Wręcz przeciwnie chciałam po prostu wędrować samotnie - taka medytacja w drodze. Na noclegi planowałam zatrzymywać się w tych małych, na wpół opuszczonych miejscowościach, w ciszy i spokoju. Ale kilka kilometrów przed Astorgą złapał mnie dość nieprzyjemny skurcz w łydkę więc pomimo, że planowałam zatrzymać się ok. 5 km dalej w Murias de Rechivaldo, postanowiłam zmienić swój plan (nie pierwszy i nie ostatni raz na Camino) i zatrzymałam się w Astordze, w alberdze San Javier, w centrum Starego Miasta. Dzięki temu mogłam obejrzeć Palacio Episcopal Antonio Gaudiego, przypominający pałacyk z Disneylandu - uroczy heart W środku cudowne witraże, pełne światła wnętrza, ozdobione fantastycznymi mozaikami. I właściwie nie dziwię się, że biskup (dla którego Gaudi zaprojektował Palacio) nie zdecydował się tam zamieszkać. To jest miejsce dla artysty albo... czarodzieja, a nie dla biskupa smiley Z wielką przyjemnością obejrzałam też wyeksponowane tutaj pamiątki związane z pielgrzymowaniem do Santiago de Compostela. Filiżanka gorącej czekolady z takimi dziwnymi, długimi, lekko słonkawymi paluszkami do podgryzania była uroczym i smakowitym akcentem mojego pobytu w Astordze. A na drugi dzień skurcz już całkowicie ustapił i mogłam ruszyć dalej...


Dodaj komentarz »