Camino de Santiago

Otwarte Ramiona Mojego Camino

05/2014
Otwarte Ramiona Mojego Camino

Tamara Frączkowska :: 21.05.2014 20:42
Dzień osiemnasty: Arzua - Arca do Pino (Pedrouzo)

11 czerwca 2013 wyruszam przed godziną 7 i zanurzam się w dżdżystą i wietrzną Galicję.

Przede mną 19 km do Arca do Pino (Pedrouzo) i tam ostatni już nocleg przed dotarciem do Celu, do Świętego Jakuba. Zauważam, że inaczej traktuję już drogę, którą przemierzam. Dotychczas szłam skupiona na teraźniejszości, na przeżywaniu piękna i spokoju Camino. Dotychczas to Droga była moim Celem. Dzisiaj spostrzegłam, że Droga powoli staje się środkiem do osiągnięcia innego Celu. Celem tym jest Santiago de Compostela. Mijam przyjazne i piękne miejsca. Wokół mnie więcej Pielgrzymów, na których czeka sporo miłych miejsc do wypoczynku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Droga jest łatwa. Łagodne podejście na Alto de Santa Irene, potem ok. 3 km łagodnie w dół i już prawie jestem w Arca do Pino.

 

 

 

 

Ale Św. Jakub z przekornym uśmiechem zrobił mi niespodziankę. Chwila nieuwagi i przeoczyłam strzałkę do albergi. I dopiero, gdy las wokół mnie stał się gęstszy, a drzewa eukaliptusowe wyższe zorientowałam się, że chyba idę nie tak jak powinnam. Wokół nikogo, a las coraz gęstszy.

Szczęśliwie pojawiło sie przede mną stadko owiec prowadzone przez dziarską staruszkę. Pytającym tonem powiedziałam: Arca do Pino? Na co staruszka odwróciła się w stronę, z której przed chwilą przyszłam i wymownie machnęła rękąsurprise Co było robić, zawróciłam. Szłam dość długo, ale nareszcie weszłam do miasta - z przeciwnej strony niż prowadził Szlak. Zrobiło się upalnie, a ja szłam i szłam szeroką ulicą, mocno zmęczona. I gdy zobaczyłam strzałkę wskazującą albergę byłam naprawdę szczęśliwa.

 

 

 

 

 

 

 

Myślę, że nadłożyłam minimum 5 kilometrów. W ten zawiły sposób trafiłam (po przejściu ok. 24 km) do nowiutkiej albergi EDREIRA. Alberga czysta, nowoczesna jednak jakoś brakowało mi w niej ducha Camino. Ale spotkała mnie tutaj bardzo sympatyczna przygoda. Gdy rozlokowywałam się na łóżku (łóżka podwójne, ale przedzielone drewnianą przegródką pozwalającą zachować pewną intymność). Więc, gdy rozlokowywałam się i zwyczajowo przedstawialiśmy się sobie nawzajem z sąsiadami usłyszłam delikatny, zdziwiony głosik: Jesteś z Polski? Patrzę, a to kruchutka Japoneczka, która (jak okazało się w rozmowie toczonej po polsku!) zaczynała właśnie studia w Polsce i była po kursie języka polskiego (bardzo skutecznymsmiley) w Studium Języków dla Studentów Obcokrajowców w Łodzi. Naprawdę miłe spotkanie. Spotkałam tutaj również Angelę z USA - nasze drogi bardzo często przecinały się na Camino. Będziemy też, już wkrótce, siedzieć obok siebie na Mszy dla Pielgrzymów w Katedrze Św. Jakuba i z zachwytem obserwować cudowne Botafumeiro!

Poszłam na krótki spacer uliczkami Arca do Pino, wypiłam smaczną kawę, ale brakowało tu klimatu Camino. Może dlatego, że oczy i serca wszystkich Pielgrzymów były już skierowane na następny dzień i na Santiago de Compostelaheart


Dodaj komentarz »