03/2017
Otwarte Ramiona Mojego Camino
« Starsze wpisy | Nowsze wpisy » |
Tamara Frączkowska :: 25.03.2017 13:37
Droga do Tineo
Wcześnie rano wyruszam do Tineo. Wyspana, nasycona serdeczną atmosferą albergi w Bodenaya i po smacznym śniadanku. Serdecznie żegnana przez Davida i pielgrzymów, którzy jeszcze szykują się do drogi Droga jeszcze ciemnawa i trochę mży, ale w żadnym razie nie odbiera mi to radości pielgrzymowania.
To jest „błotnisty” dzień. W moim przewodniku jest ostrzeżenie, że podczas silnych opadów droga jest bardzo błotnista i śliska. Dzisiaj, na szczęście tylko mży, więc uważnie wędruję przez błotniste ścieżki. Znowu wokół mnie piękna zieleń i cisza.
Uważnie wypatruję muszelek, bo kierunek drogi nie zawsze jest oczywisty. Tak jak w życiu: te najlepsze wybory nie zawsze są oczywiste i czasami warto uważnie czytać znaki, które spotykamy.
Prawie całe moje Camino Primitivo (mam na myśli odcinek do Melide, gdzie wchodzimy na Camino Frances) wędruję samotnie. Jestem nieśpiesznym pielgrzymem i właściwie jeżeli już ktoś jest na drodze to mija mnie i znika w zielonej gęstwinie i wilgotnym powietrzu.
Ale czyż można nie przystanąć i nie zadumać się przez chwilkę przy tym cudownym ślimaczku albo przyjaznym osiołku Po drodze spotykam zdziczałe jabłonie. Biorę ze sobą małe jabłuszka i mogę poczęstować spotkanego osiołka albo konika.
Po przejściu ok. 15 km z daleka widzę piękną panoramę Tineo.
Ale na wejściu stoi taka ruinka
Dalej uliczki są zadbane, a domy ładne i kolorowe. Dzisiaj wybrałam prywatną albergę w podziemiach hotelu Palacio de Maras. Jest nowa, czysta i zadbana, a pielgrzymi śpią po 4 osoby w takich jakby przedziałach kolejowych. W moim przedziale śpi tylko jeden pielgrzym – bardzo sympatyczny biznesman z Meksyku.
W eleganckich łazienkach zaskakują mnie elektryczne kaloryfery – suszarki, które możemy włączać bez żadnych dodatkowych opłat. Można więc zrobić troszkę większą przepierkę A to wszystko za 10 euro. Nieźle. Ponadto jest Menu Peregrino, ale nie pamiętam za ile. W każdym razie cena była przystępna. Siadam więc w czystej, eleganckiej sali i jem smakowitości popijając je aromatycznym winkiem. Zatrzymali się tutaj również Brigitte i Jay, ale oni ulokowali się w części hotelowej w jednoosobowych pokojach z łazienkami. Powiedzieli, że potrzebują trochę luksusu. Potem spotykamy się na kawce i herbatce i rozważamy czy wybrać Drogę Starych Szpitali czy pójść na Pola de Allande. Naszej dyskusji przysłuchuje się miła recepcjonistka (Tamara zresztą) i przynosi nam kolorową mapę z przekrojami obu tras. Widzę, że Droga Starych Szpitali jest długa i do albergi w Berducedo jest 30 km, ale w miarę łagodnie dochodzi do wysokości ok. 1150 m npm i dalej biegnie dość łagodnie do Puerto del Palo (1146 m npm). Druga droga czyli na Pola de Allande ma tę zaletę, że można ją podzielić na dwa etapy i przed Berducedo zatrzymać się na noc właśnie w Pola de Allande. Jednak to udogodnienie trzeba „okupić” bardzo ostrym, 5-kilometrowym podejściem do Puerto del Palo, gdzie obydwie drogi spotykają się i dalej ostro opadają. Rozważamy więc we trójkę wszystkie za i przeciw. Ja skłaniam się na Pola de Allande, bo jednak 30 km, w górskim terenie, z zapasem wody i jedzenie na cały dzień to dla mnie może być za dużo, a strome podejście do Puerto del Palo przecież jakoś wolniutko pokonam. No, ale na ostateczną decyzję mamy jeszcze cały następny dzień. Potem wieczorny spacerek ślicznymi uliczkami Tineo, zanlezienie kierunku drogi na następny dzień i w zaciszu swojego „przedziału” smacznie zasypiam. Ach, jak ja kocham to Camino!
Tamara Frączkowska :: 19.03.2017 13:01
Droga do Bodenaya
Wcześnie rano budzę się w alberdze w Cornellana. Jest nas tu tylko ośmioro pielgrzymów. Ja i Minu – cały czas uśmiechnięty pielgrzym z Seulu – pierwsi wyruszamy w drogę. Jest jeszcze ciemny poranek 24 września 2017 roku, ale za chwilę na niebie widać piękną poranną zorzę nad dachem albergi.
Minu oczywiście wędruje szybciej ode mnie ale spotkamy się jeszcze w klimatycznej alberdze w Bodenaya. Ten 19 kilometrowy odcinek ma już swoje stromizny i błotko. Moje kijki trekkingowe świetnie się sprawdzają i chociaż idę z kijkami pierwszy raz w życiu, szybko stajemy się „jednością”
Dobrze się wędruje, aż tu nagle koniec leśnej ścieżki, a przede mną rozległe pole Hmmm… chyba niepotrzebnie skręciłam do lasu. Wracam więc i dochodzę do miejsca gdzie znajduję żółty znak. Ze 2 kilometry sobie dołożyłam. Wchodzę do maleńkiej miejscowości, gdzie jest miłe miejsce odpoczynku dla pielgrzymów i Kościółek św. Jakuba (niestety zamknięty).
Rano było przyjemnie rześko, ale w ciągu dnia słońce zaczęło mocniej przygrzewać. Wchodzę do Salas i w małym barze w zabytkowym centrum Salas, widzę Brigitte i Kalifornijczyka Jay’a. Pyszne bogatillo z jajecznicą (w środku, w bułeczce), coś do picia i ruszam. Brigitte i Jay zostają jeszcze przy piwku.
Za Salas Droga prowadzi przez piękny, gęsty las.
Kilka kilometrów dalej wąska, stroma ścieżka w bok od szlaku prowadzi do wodospadu Cascada de Nonaya. Zeszłam i na chwilkę zatrzymałam się w prawdziwie bajkowym zakątku.
Jednak do Bodenaya idziemy również kawałek poboczem (a właściwie brakiem pobocza) dość ruchliwej, krętej jezdni. Trzeba bardzo uważać!
Do klimatycznej albergi w Bodenaya przyszłam naprawdę zmęczona. Zostałam powitana serdecznymi okrzykami przez pielgrzymów poznanych w Cornellana, którzy oczywiście wędrowali szybciej ode mnie. Minu był tak miły, że wniósł mój plecak (schodki strome i wąskie jak drabina) na pięterko albergi, gdzie mieściły się kolorowe pokoje.
Alberga w Bodenaya jest wyjątkowa. David, właściciel domu przekształconego w albergę, to wyjątkowo serdeczny, otwarty i radosny człowiek. Alberga jest donativo. David ugaszcza pielgrzymów obfitym, wegetariańskim obiadem i rano śniadaniem. Pierze też, suszy i pięknie składa w kosteczkę pielgrzymie ubrania.
To naprawdę wyjątkowe miejsce! Gdy już leżałam w łóżku (w 4-osobowym pokoju, który zajmowałam z Brigitte i jeszcze jedną „pielgrzymką”), ok. godz. 22, weszła do nas młodziutka dziewczyna, która właśnie, razem z kolegą, doszła do albergi. Jej angielski był wyraźnie „słowiański” więc zapytałam skąd jest i okazało się, że z Polski! Helena właśnie zdała maturę i ruszyła na Camino del Norte, a w Oviedo zeszła na Primitivo. W tej Drodze chce zastanowić się co chciałaby dalej robić w życiu. To było bardzo serdeczne spotkanie. I jeszcze jeden polski akcent na belce, pod stropem albergi!
Urzeczona atmosferą panującą w tej cudownej alberdze zostawiłam tutaj obrazek św. Jakuba z polską modlitwą do Patrona Pielgrzymów. Obrazek też znalazł swoje miejsce pod stropem albergi. A więc BUEN CAMINO!
Tamara Frączkowska :: 12.03.2017 17:07
Planujecie już swoje Camino?
Zbliża się czas, gdy pielgrzymi ruszają na Camino. Każdy robi w domu harmonogram dzienny Drogi. Zastanawiamy się ile kilometrów dziennie przejdziemy w zależności od tego jak jest ukształtowany teren, gdzie jest coś interesującego do obejrzenia albo gdzie jest po prostu piękne miejsce, w którym warto się zatrzymać. I chociaż wszyscy wiemy, że harmonogram ten będziemy często zmieniać w czasie naszej wędrówki to powinniśmy zrobić go wystarczająco precyzyjnie, bo przecież mamy wykupione bilety powrotne i tego terminu musimy pilnować.
Dostałam ostatnio wiele pytań o to jak rozłożyłam swoją wędrówkę Camino Primitivo. Byłam w bardzo szczęśliwej sytuacji, bo miałam dużo czasu i mogłam iść wolniutko, często zatrzymując się w zachwycie i robiąc mnóstwo zdjęć Z Oviedo do Santiago de Compostela szłam 21 dni. Dużo, prawda? Ale jakżesz szczęśliwe to były dni!
Poniżej pokazuję jak szłam, gdzie nocowałam i w jakiej cenie były albergi. Może przydadzą się Wam te informacje. I pamiętajcie – na Camino nie warto się śpieszyć, a szczególnie na Primitivo, które jest wspaniałe!
CAMINO PRIMITIVO 2016
miejsce | km | alberga | cena | uwagi |
Oviedo | - |
Hostal Mendizabal |
25 | pokój 1-osobowy |
Escamplero | 15 | municypalna | 5 | |
San Juan de Villapanada | 20 | municypalna | 5 | |
Cornellana | 12 | municypalna | 5 | |
Bodenaya | 19 | Bodenaya | 20 | donativo - nocleg, jedzenie, pranie, suszenie |
Tineo | 15 | Palacio de Meras | 10 | |
Campiello | 12 |
Casa Ricardo |
10 | |
Pola de Allande | 15 | municypalna | 5 | |
Berducedo | 16 |
Camin Antiquo |
15 | |
Grandas de Salime | 22 |
Casa Sanchez |
12 | |
Castro | 5 |
Recidencia Juvenil de Castro |
13 | |
A Fonsagrada | 25 |
Cantabrico |
10 | |
O Cadavo | 26 | municypalna | 6 | |
Castroverde | 10 | municypalna | 6 | |
Lugo | 23 | municypalna | 6 | |
San Roman da Retorta | 20 |
O Candjo |
10 | |
As Seixas | 15 | municypalna | 6 | |
Melide | 17 | Pereiro | 10 | |
Arzua | 14 | municypalna | 6 | |
Pedrouzo | 20 | Otero | 10 | |
Monte do Gozo | 17 | Centro Europeo de Peregrinacion Juan Pablo II | 17 | pokój 1-osobowy z łazienką |
Santiago de Compostela | 5 |
Seminario Menor |
15 | pokój 1-osobowy |
RAZEM 343 km i 227 euro za noclegi
A więc miłego planowania i cudownego Camino. BUEN CAMINO!
Komentarze (2): Pokaż/ukryj komentarze »
- Beata :: 12.07.2017 23:59 Bardzo dziękuję za tę relację. Właśnie się wybieram na Camino Primitivo. Podoba mi się pomysł wędrowania powoli, bo wtedy jest czas, żeby się zachwycić. Pozdrawiam serdecznie :)
- Tamara :: 13.07.2017 19:53 Beato, Camino Primitivo to piękna Droga i możliwość wędrowania nią bez pośpiechu to wileki dar. Ta Droga tak mnie zachwyciła, że rodzi sie marzenie, żeby tam jeszcze wrócić. Serdecznie pozdrawiam i BUEN CAMINO!
Tamara Frączkowska :: 03.03.2017 14:14
Droga do Cornellana
W tym dniu, 23 września 2016, zaplanowałam tylko 12 kilometrowe przejście do Cornellana, ale pomimo tego, gnana niecierpliwością, znowu wyruszyłam wcześnie rano – noc dopiero odchodziła. Pożegnały mnie rozświetlona okna albergi.
Droga do Cornellana jest piękna. Chociaż… na pewno będę to pisać każdego dnia bo Camino Primitivo jest naprawdę piękne: nieco dzikie, puste, strome, zanurzone w obfitej zieleni.
Bardzo wyraźnie czułam, że jestem nierozerwalną częścią tego, co mnie otacza. Wtapiałam się w Drogę i czułam, że jesteśmy jednością.
Momentami to była trudna jedność bo schodziło się stromo w dół po śliskich kamieniach więc wyjęłam z plecaka kijek, na razie jeden, który okazał się bardzo pomocny.
I, gdy tak zachwycona wędrowałam, usłyszałam, że… ktoś mnie woła po imieniu! To była Basia, z którą spotkałyśmy się w Oviedo. Basia wyszła dzień po mnie i teraz dogoniła mnie. Dzielna z niej piechurka.
Wspaniale wędrowało się razem, ale tylko kilka kilometrów, bo Basia jak rakieta poszła przed siebie do Salas, a ja wędrowałam wolniutko w zachwytach i radości.
Tuż przed Cornellana przeszłam most na rzece Narcea i tuż za nim żółte znaki skierowały mnie w lewo do niewielkiego parku.
Za chwilę zobaczyłam albergę w Cornellana mieszczącą się w starym opuszczonym klasztorze.
W środku alberga jest nowoczesna i wygodna – to alberga municypalna (5 euro). Prysznic, pranie, małe zakupy, a potem… to co pielgrzymi bardzo lubią: pogaduszki przy stole.
I będziemy jeszcze wielokrotnie spotykać się w kolejnych albergach